Ryszard Grajek

Ryszard Grajek. Poetycki Muszkieter

 

“Na debiut nigdy nie jest za późno” – mówi poeta i organizator  Festiwalu Poezji Słowiańskiej Czechowice-Dziedzice Ryszard Grajek w rozmowie z Agencją Informacyjną.

 

Alicja Kwiatkowska, Agencja Informacyjna: Debiutował Pan książką „Pod okiem Kaliope” będąc po pięćdziesiątce to późny debiut, zwłaszcza gdy chodzi o tom wierzy, bo przecież poezja to przede wszystkim domena młodzieży. Czy czuje się Pan tak młodo?

Ryszard Grajek: Na debiut nigdy nie jest za późno. W twórczości również. Myślę, że można by przytaczać przykłady wybitnych ludzi, twórców. Ważne, czy będą kroki następne. Jaki będzie rozwój twórczości? Nie uważam, że poezja jest domeną młodzieży. Doświadczam tego nie tylko ja, organizując Festiwale Poezji. Czy czuję się młodo? Młodość, czy późny wiek to nic innego, jak oswajanie się z czasem i ważne, czy się chce?

Co skłoniło dojrzałego, spełnionego zawodowo i rodzinnie mężczyznę do pisania wierszy?

Piszę wiersze od młodości. TO, potrzeba twórcza…, w człowieku jest albo nie ma. Bycie aktywnym na tym polu, np. publikacje, udział w szerszym życiu twórczym… wypierały inne moje aktywności, które mocno absorbowały czas.

W życiu zawsze pracowałem więcej niż 8 godz., a były to nauka czy praca zawodowa.

Nie należę do bardzo płodnych poetów. Mnie zawsze interesowała jakość, w tym co robię, tworzę.

Na drugi tom Pana wierszy „Jeszcze nie plon” czytelnicy musieli czekać 7 lat, dlaczego tak długo?

Moje życie charakteryzuje się dużą aktywnością na różnych polach. Jeśli chodzi o obszar poezji, to te lata wypełniały podejmowane działania w kierunku promocji poezji i poetów np. poprzez organizację Salonów Poezji i Festiwali Poezji Słowiańskiej Czechowice-Dziedzice. Projekty te wymagały nie tylko czasu, zaangażowania ludzi i różnych zasobów. Wyjeżdżałem na spotkania i festiwale krajowe i zagraniczne. W międzyczasie wiersze publikowane były np. w: „Poezji dzisiaj”, „Metaforze współczesności” (antologii Międzynarodowej Grupy Literacko-Artystycznej „Kwadrat”), „Kosmos literatów” („Dreammee Little City” – Orlando, Stany Zjednoczone), „Ако търсиш Любов” („Jeśli szukasz miłości” – współredakcja almanachu w Płowdiw, Bułgaria) i innych.

Książki „Pod okiem Kaliope” i „Jeszcze nie plon” znacząco różnią się literacko. Skąd taka zmiana w sposobie pisania, widoczna w najnowszej książce?

Czy zmiana? Przyglądając się, poddając analizie wiersze poetów z różnych okresów (czasowo w ich życiu) zauważamy często różnice. U mnie zapewne wpływ miały inspiracje wynikłe z kontaktów, czytania/słuchania wierszy poetów z tego między okresu. Dziesiątki poetów z kraju i zagranicy, z którymi mam kontakt. Obecne trendy i formy w poezji. Zapewne to wszystko składa się na decyzję umieszczenia takich wierszy w tym tomiku.

Grafiki do „Jeszcze nie plon” stworzyła Agnieszka Nowińska, światowej sławy artystka tworząca w Nowym Jorku, jak doszło do tej twórczej współpracy?
Gdy poznałem Agnieszkę i zobaczyłem jej obrazy ujęły mnie tym, jak przemawiały swoim wyrazem, innością, ekspresją i … techniką powstawania. Są fantastyczne. Trzeba widzieć, oglądać jej obrazy, nie tylko te grafiki umieszczone w moim tomiku aby zrozumieć jej niezwykłość twórczą. Zaproponowałem współpracę. Swoimi grafikami Agnieszka wzbogaciła tomiki wierszy: Juliusza Wątroby i Jana Pichety. Tak trzech muszkieterów – beskidzkich poetów łączy jedna kobieta-malarka.

Oprócz pisania wierszy jest Pan jeszcze ich miłośnikiem, dowodem jest to, że jest Pan koordynatorem międzynarodowego Festiwalu Poezji Słowiańskiej w Czechowicach Dziedzicach. Nie jest to słomiany zapał, skoro odbyło się już 6 edycji festiwalu, skąd takie zaangażowanie?

Pierwszy Festiwal Poezji Słowiańskiej w Czechowicach-Dziedzicach odbył się w 2013 roku. Każdy kolejny to już szersza formuła.

Jest to Festiwal Poezji Słowiańskiej Czechowice-Dziedzice, nie w Czechowicach-Dziedzicach, gdzie zawsze odbywa się przede wszystkim Gala.

Wynika to z tego, że wydarzenia programowe odbywają się w różnych miastach Podbeskidzia i Śląska. Mają miejsce w szkołach, pałacach, zamkach, muzeach, ogrodach i ośrodkach kultury. Projekt realizowany jest w przeciągu kilku dni i obejmuje spotkania z poetami, krytykami, tłumaczami i znawcami literatury, np. Sesje Literackie. Gośćmi są nie tylko poeci i tłumacze z Polski. W 2018 roku byli przedstawiciele z dziewięciu krajów. Najdalej z Indii, dr Lanka Siva Rama Prasad, który przetłumaczył nie tylko znanych polskich poetów na swój język talugu (mówi tym językiem 70 mln ludzi) oraz angielski, ale również 10 poetów, wśród nich gości VI FPS 2018. Tak, edycja czechowicka festiwalu jest moją inicjatywą i realizowanym projektem przy współpracy z ośrodkami kultury oraz grupami poetyckimi w miastach, w których się odbywa. Warto wspomnieć po tych tylko kilku latach o widocznych wartościach: powstałe przyjaźnie, tłumaczenia naszych poetów (festiwalowych) w różnych krajach, wyjazdy na festiwale zagraniczne, publikacje, debiuty, promocje, zapoznanie z nowymi trendami w poezji… Jak ktoś zwrócił uwagę, określenie menedżer projektu (dot. osoby realizującej ten projekt) – jest bardziej adekwatne do tego przedsięwzięcia, organizacji FPS biorąc pod uwagę wizję projektu, podejmowanie i osiąganie celów, realizację ogromu zadań, sięganie po – i rozszerzanie zasobów, a przede wszystkim wyników, które są widoczne nie tylko w kraju. Niewątpliwie występuje w tych działaniach istotny element koordynacji.

Moje zaangażowanie wynika z cech, które posiadam, że mi się chce i lubię podejmować trudne wyzwania, a na poezję jestem wrażliwy i ona mi w duszy gra.

Kolejny VI FPS pokazał, przyjmując określenie poezja, jako produkt niżej niż niszowy, że poezja może być atrakcyjna, przyjazna, oczekiwana i dobrze odbierana nie tylko przez poetów. Kto był na naszych spotkaniach potwierdza, jak również materiały w prasie, czy filmy z wydarzeń. Życzyć należy sobie i organizatorom aby te Festiwale przynosiły zadowolenie odbiorcom i poetom spełnienia oczekiwań.

 

Agencja Informacyjna

 

Alicja Kwiatkowska, Agencja Informacyjna , Wywiady,  23.10.2018