Pewnego razu w Hybrydach

Ze Sławomirem Zygmuntem rozmawiał Tomasz Zbigniew Zapert

Klub Hybrydy to dla Pana ważne miejsce na ziemi?

W zasadzie mogę powiedzieć, że lata 80. XX wieku spędziłem tam i w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą. Być może następną książkę napiszę o moich perypetiach w Kazimierzu. Wracając do Klubu Hybrydy, w tamtych latach dla mnie i dla wielu moich znajomych było to miejsce nie tylko wydarzeń artystycznych, ale też spotkań prywatnych, często związanych z działalnością artystyczną. Rozmowy, imprezy, wódeczka w pokoju na zapleczu. Z tego rodziły się pomysły artystyczne, projekty, miłości…. Ktoś coś powiedział, inny skontrował, jeszcze inny spuentował i anegdota gotowa. Tego klimatu się nie zapomina! Pojawiały się też w klubie Hybrydy znane osoby jak m. in. Agnieszka Osiecka, Wojciech Młynarski, o których też piszę w mojej książce. Wszyscy niezwykli, barwni, jedyni w swoim rodzaju. Trudno nie mieć sentymentu do takiego miejsca.

Pod koniec lat 80. rozstałem się z klubem, który zresztą wtedy na jakiś czas przestał funkcjonować na pełny gwizdek. A w latach 90. musiał przestawić się na zupełnie inny model zarządzania, zarabiania pieniędzy. Stał się zupełnie innym miejscem. Nie moim. Poza tym ja w latach 90. mniej zawodowo zajmowałem się muzyką, a bardziej dziennikarstwem. Do muzyki wróciłem na pełny etat już w nowym stuleciu.

Bohaterowie opowiadań zawartych w książce “Anna oraz inne klubowe opowiastki” istnieli, są amalgamatem wielu postaci, czy też owocem kreacji?

Wszystkie postacie występujące w książce “Anna oraz inne klubowe opowiastki” są autentyczne, z wyjątkiem jednej, która jest kompilacją dwóch osób. Z oczywistych powodów niektórym postaciom zmieniłem imiona i nazwiska, ale muszę powiedzieć, że miałem trochę problemów z głównym bohaterem. To jest moja historia i na początku bohater książki nazywał się tak jak ja, czyli Sławomir Zygmunt. Ale w pewnej chwili złapałem się na tym, że zaczynam się cenzurować, omijać niewygodne dla mnie sytuacje, czy pisać nie do końca szczerze. Dlatego zmieniłem personalia bohatera i wtedy okazało się, że mogę pisać o wszystkim bez oporów, jakbym opowiadał historię jakiegoś faceta patrząc na niego z boku. Dzięki temu zabiegowi w książce “Anna oraz inne klubowe opowiastki”  rozliczyłem się z pewnym ważnym okresem w moim życiu.

Opowiadanie tytułowe “Anna. Żydówka z Warszawy” ma podtekst polityczny…

Tak, ale i poprzez pozostałe teksty również przewija się polityka. To był bardzo specyficzny czas w Polsce. Narodziny ruchu i związku zawodowego „Solidarność”, wielkie nadzieje z tym związane, potem stan wojenny, stagnacja, marazm, zniechęcenie, aż wreszcie częściowo wolne wybory i znów wielkie nadzieję, niestety, według mnie, roztrwonione. I o tym też jest mowa w mojej książce, chociaż te wątki widać na drugim planie. We wszystkich tekstach kontekst polityczno-społeczny jest istotny, bo wpływał na codzienne życie ludzi przewijających się przez klub. Bieżąca sytuacja polityczno-społeczna zawsze rezonuje na postawy ludzi i ma odzwierciedlenie w twórczości artystycznej. Reakcje i wybory postaw i karier ludzi są zróżnicowane, niektórzy, jak tytułowa Anna czują się zmuszeni zmienić miejsce do życia. Inni, jak młodzież związana z PZPR, robią karierę za wszelką cenę, nie do końca uczciwie i moralnie.

W książce pojawia się także FAMA…

… czyli Festiwal Artystyczny Młodzieży Akademickiej, ale w kontekście Klubu Hybrydy, autentycznej imprezy “Party na koksie”, nagrodzonej zresztą na tymże festiwalu. Na Famie spotykali się ludzie z całej Polski i powstało tam na przestrzeni lat wiele wspaniałych koncertów, przedstawień, happeningów, wielu znakomitych artystów zaczęło swoje kariery od udziału w tym festiwalu. Tak, więc Fama musiała się pojawić w mej książce.

Ramka:

Sławomir Zygmunt – absolwent Uniwersytetu Warszawskiego, muzyk i dziennikarz. Jego książka pt. “Anna oraz inne klubowe opowiastki” (LSW) traktuje o stołecznej cyganerii lat 80. zeszłego stulecia.

Rozmawiał: Tomasz Zapert

Agencja Informacyjna

 

Agencja InformacyjnaKultura / 08.04.2020