Paweł Orzeł o Henryku Berezie

 

Wyjątkowo niełatwo mi myśleć, a jeszcze trudniej mówić o Henryku Berezie. Nie jest też łatwo mówić o tym, ile dziesiątek godzin tygodniowo, setek godzin miesięcznie, tysiące w jakimś czasie spędziłem tutaj, na ul. Widok 19 w Warszawie, w mieszkaniu 178. A ja akurat – jak na złość – jestem najmłodszy z tak nieco złośliwie zwanych „zbereźników”.

 

Zmarły ponad miesiąc temu Marek Słyk w liście do Henryka Berezy z 1985 roku oddał to, co ja chcę powiedzieć i co wielu z nas czuje:

Funkcja, jaką wziąłeś na siebie to wiele literackich promowań; wiem, że ja to tylko jedna z wielu twoich spraw. Wiem, ile wszelkiego rodzaju kosztów poniosłeś i ponosisz pełniąc swój trud. Wyobrażam sobie, że za ogromną pracę, jaką wkładasz w to, by choć jedna osoba w kraju sprawiedliwie i stale zdobywała się na poznawanie i oceny literackich wysiłków wielu zapaleńców (…) że za to oczekujesz niewiele: jakiejś ludzkiej wdzięczności, paru słów podziękowania, że dzięki Tobie świat zyskuje choć trochę sensu i choć trochę mniej boleśnie (…) uderza poczucie myślowej samotności (…)”. (I to jest dług, z którym wiele osób radziło sobie różnie). Obecny tu Wiesław Myśliwski kiedyś powiedział: „Marzeniem wielu pisarzy było, by Henryk Bereza napisał o ich tekstach przynajmniej jedno słowo”. Bohdan Zadura zaś w swojej mowie pogrzebowej stwierdził: „Przez sześćdziesiąt lat Henryk Bereza był czymś najlepszym, co mogło – a przecież nie musiało – przydarzyć się całej młodej polskiej literaturze”.

 

Trudno dodać coś więcej.

 

Wydaje mi się, że świat Henryka Berezy zbudowany był z wielu centrów, a ten budynek z mieszkaniem, w którym spędził pięćdziesiąt dwa lata, był jednym z nich i na zawsze stał się elementem polskiej literatury.

W „Późnym śnie” z 1 grudnia 2011 roku” Henryk Bereza napisał o nim: „w naszym budynku / idę schodami  słyszę opinię o tym budynku – że niby dobrze zaprojektowany – ma swoje zalety (…)”. W „Śnie z 5 kwietnia 1981 roku” mamy taką zabawną sytuację: „– wchodzą do mojego mieszkania dwaj faceci – jeden z nich to Andrzej Turczyński, drugi to chyba Dariusz Bitner – Bitner w czarnym garniturze – Turczyński rozgląda się po moim mieszkaniu – mówi, że wyglądam na przeciętniaka, tylko w pisaniu widać moją nieprzeciętność – zastanawiam się, co go upoważnia do takiego gadania – przyglądam mu się uważnie – – –”. Dzięki „Oniriadzie” to miejsce zostało odwiedzone przez wielu twórców polskich i zagranicznych, znanych i mniej znanych, geniuszy lub niekoniecznie, jeszcze żyjących albo z zupełnie innych epok.

 

I co jeszcze dodać?

 

Osobiście żałuję – na przykład – że Henryk Bereza nigdy nie poznał mojego kota. Zresztą nie miał takiej możliwości. Żałuję innych rzeczy i dziwię się wielu, chociażby temu, że minęło już siedem lat.

 

Ale cieszę się, że jeden z najbliższych przyjaciół Henryka Berezy, Wiesław Myśliwski, odsłoni tę tablicę. A jak już to się stanie i ktoś będzie odczuwał potrzebę czy chęć powiedzenia paru słów, myślę że Henryk byłby bardzo zadowolony, skoro nawet mi udało się coś sklecić. I, oczywiście, Grzegorz Robakowski, dzięki któremu teraz tu spotkaliśmy się.

 

Przepraszam za pogodę (choć była do przewidzenia) i dziękuję.

 

Paweł Orzeł – Wypowiedź podczas odsłoniecia tablicy pamiątkowej poświęconej Henrykowi Berezie, na budynku w którym mieszkał – 13 maja 2019

 

Agencja Informacyjna

 

Paweł Orzeł, Agencja InformacyjnaOpinie, 13.06.2019

Na zdjęciu Paweł Orzeł. Fot. Sławomir Wojciechowski.