Pół litra, które ratuje życie

Lekkie ukłucie, chwila czekania i krew już oddana. 14 czerwca na całym świecie obchodzony jest dzień krwiodawstwa. Każda donacja to tylko 450 mililitrów krwi, która ratuje życie. Światowy Dzień Krwiodawcy obchodzony jest w dzień urodzin dr Karla Landsteinera – patologa i immunologa, laureata Nagrody Nobla i odkrywcy systemu grup krwi.

Święto zostało ustanowione przez Światową Organizację Zdrowia (WHO – skrót od angielskiej nazwy World Health Organization) działającą w ramach Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ) zajmującą się ochroną zdrowia w 2004 roku dla uhonorowania milionów dawców na całym świecie. W Polsce rocznie krew oddaje ponad 600.000 osób.

„600.000 osób to prawdziwa armia. W Polsce nie ma pracodawcy, który zatrudniałby taką ilość osób, a do tego jeszcze są to ludzie z różnych poglądach politycznych, co pokazuje jak integracyjna jest misja krwiodawstwa.” – Zauważa Sławomir Skowiński z Centrum Informacji. „Należy też pamiętać, że zbieranie krwi to bardzo żmudna praca. Można ją przyrównać chyba tylko do zbierania nektaru przez pszczoły.” – Dodaje Sławomir Skowiński z Centrum Informacji.

Krew i jej składniki podawane są w sytuacjach gdy ktoś stracił własną krew w wyniku wypadku czy w czasie operacji.

Krwi nie da się wyprodukować dlatego zawsze w sytuacjach krytycznych jedyną możliwością jest podanie cudzej.

W okresie wakacyjnym zapotrzebowanie na krew się zwiększa. Oddawać można także jej składniki na przykład osocze.

Krew może oddać niemalże każdy, jest kilka sytuacji, które wykluczają potencjalnego krwiodawcę na przykład niedawno przebyta operacja czy choroba.

Eksperci zalecają by oddawać krew gdy jest się zdrowym, wyspanym i wypoczętym. Jednocześnie uspokajają – to nie uzależnia i nie zmienia procesu tworzenia krwi w organizmie.

Andrzej Lis – 63 letni mieszkaniec Starego Sącza jest rekordzistą wśród honorowych dawców krwi nie tylko w Polsce ale i na świecie. Na swoim koncie (stan na 12.06.2020) ma już 95,9 litra oddanej krwi!

Jego przygoda z krwiodawstwem rozpoczęła się 17 sierpnia 1974 roku. Namówił go szwagier.

– „W Tarnowie był jakiś wypadek i trzeba było dużo krwi.” – Opowiada Andrzej Lis, który od tamtego czasu jest stałym bywalcem centrów krwiodawstwa.

Zdecydowana większość z honorowych Krwiodawców mimo tego, że bezpośrednio przyczyniają się do ratowania życia innym nie czuję się bohaterami.

– „Dlaczego miałbym się tak czuć?” Zastanawia się jeden z krwiodawców, który chce zachować anonimowość. – „Ja nie czuję się bohaterem. Dla mnie to po prostu obowiązek. Jeśli mam taką możliwość pomagam ale to nie czyni ze mnie bohatera.” – Wyjaśnia swoje podejście. Podobne podejście ma zdecydowana większość. Choć oni bohaterami się nie czują państwo, traktuje ich trochę jak bohaterów. Honorowy dawca krwi posiadający ważną legitymację nie musi czekać w kolejce do lekarza, ma także prawo do szeregu zniżek na przykład w komunikacji miejskiej.

Pierwsze miesiące dla krwiodawstwa w po wybuchu pandemii koronawirusa SARS-CoV-2 w Polce w marcu 2020 r. były najtrudniejsze.

Ludzie obawiali się o swoje zdrowie dlatego rzadziej decydowali się na oddawanie krwi. Pandemia koronawirusa SARS-CoV-2 nie wpłynęła jednak na ilość krwi w magazynach. Teraz krwiodawcy wracają. Nowością jest to, że oprócz standardowej ankiety o stanie zdrowia muszą wypełnić dodatkową związaną z Covid-19. Narodowe Centrum Krwiodawstwa nie odnotowało sytuacji, w których przez pandemię koronawirusa SARS-CoV-2 zabrakło krwi.

Agencja Informacyjna, Gospodarka /JKR/ 13.06.2021