Miłosz Manasterski: Trzy województwa na Mazowszu?

Coraz więcej uwagi poświęca się projektowi podziału województwa mazowieckiego. Obecna koncepcja zakłada wydzielenie z niego aglomeracji warszawskiej. Nadal jednak województwo mazowieckie pozostanie trudnym do zarządzania molochem, kłopotliwym dla jego mieszkańców.

Podstawowy problem to stolica nowego województwa mazowieckiego. Dzisiaj jest nią Warszawa, która jest też centralnie położona. Pozostawienie stolicy nowego województwa mazowieckiego w Warszawie byłoby jednak całkowitym absurdem zwiększającym liczną i tak armię tutejszych biurokratów.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości deklarują, że nowe władze województwa usytuowane będą poza Warszawą.

To ważne, bo funkcje stolicy regionu będą miały istotny wpływ na ożywienie gospodarcze miasta. Obserwowaliśmy do tej pory proces odwrotny – dobrze rozwijające się miasta – takie jak Kalisz, Częstochowa czy Legnica, po odebraniu im statutu miast wojewódzkich znalazły się w niemałych kłopotach. Przy wszystkich wysiłkach miejskich samorządów, utrata województwa wytworzyła proces degradacji gospodarczej i społecznej. Jedne byłe miasta wojewódzkie radziły sobie z nim lepiej (Kalisz), inne radzą sobie gorzej (Ostrołęka). Ale wszystkie spadły do drugiej ligii.


Reforma administracyjna redukująca liczbę województw do 16 przyniosła wzmocnienie i tak już silnym i dominującym ośrodkom regionalnym.

Od wielu lat Poznań, Wrocław czy Warszawa „drenowały” swoje regiony, wyciągając z nich kapitał ludzki jak i gospodarczy. Rząd AWS kierując się skąd inąd słuszną myślą, że 49 województwami jest trudno zarządzać, zredukował ich liczbę. Ale redukcja ta poszła za daleko.

W efekcie reformy województw w ostatnich dekadach obserwowaliśmy całkowicie nierównomierny rozwój Polski i wykluczenie komunikacyjne i rozwojowe ogromnych obszarów państwa.

Prowincjonalizacja dotknęła wiele historycznych ośrodków, nawet miast, które od wieków pełniły funkcje stołeczne, jak Kalisz czy Płock. Miasta te dosłownie kurczą się za sprawą migracji Wzmocnione zostały za to miasta, które i tak miały ogromny potencjał.


Okazją by rozpocząć wielką zmianę i wyrównywać szanse życiowe Polaków mieszkających poza wielkimi aglomeracjami jest reforma województwa mazowieckiego.

Największym, po stolicy miastek regionu jest Radom. To miasto wydaje się naturalnym kandydatem na stolicę nowego województwa mazowieckiego. Ośrodek akademicki, przemysłowy, kulturalny i węzeł komunikacyjny z lotniskiem, które ma być portem zapasowym dla Centralnego Portu Komunikacyjnego. Radom bardzo ucierpiał w wyniku brutalnych reform gospodarczych w latach 90. a zabranie województwa pozbawiło miasto jednego z niewielu impulsów rozwojowych. To, że Radom powinien pełnić funkcje stołeczne nie ma wątpliwości. Zwłaszcza jak spojrzymy na mapę i okaże się, że położone tuż obok Kielce – stolica Świętokrzyskiego, są od Radomia nieco mniejsze…


Skoro już jednak patrzymy na mapę, to warto dostrzec także to, że z Radomia do znajdującej się na północnym krańcu Mazowsza Mławy ponad jest 230 kilometrów…

Podobna odległość dzieli Radom od Ostrołęki, Sierpca… Nieco mniej niż 200 kilometrów dzieli Płock i Radom. Za to droga z Żuromina do Radomia to już 245 kilometrów! Jak na polskie warunki to bardzo duże odległości i potworna uciążliwość dla mieszkańców.


Logiczny i pragmatyczny wydaje się podział Mazowsza, na… trzy województwa. Powstałoby wówczas województwo warszawskie obejmujące aglomerację i dwa województwa na północ i południe od niego – czyli odpowiednio: południowomazowieckie i północnomazowieckie.

Stolicą Południowego Mazowsza stałby się wówczas Radom. Północne Mazowsze ma swoją historyczną stolicę w Płocku i tam także mogłaby się znaleźć stolica nowego województwa. Płock nie jest co prawda położony centralnie wobec obszaru Północnego Mazowsza, jest jednak największym miastem regionu. Alternatywą dla Płocka, byłby mniejszy, ale bardziej centralnie położony Ciechanów. Choć mieszkańcy Płocka mogliby się czuć urażeni, to warto zauważyć, że ze względu na siedzibę Orlenu Płock jest miastem, któremu nie grozi gospodarcza zapaść. Dla Ciechanowa zaś funkcje stołeczne byłyby potężnym bodźcem rozwojowym i niebywałym awansem miasta.


Warto zauważyć, że siedziby władz stanowych w USA często nie pokrywają się z największymi miastami w danym stanie. Ba, zdarza się nieraz, że stolica państwa nie jest wcale jego największym miastem.

Tak jest w USA, Kanadzie, Australii, Brazylii a nawet u naszych zachodnich sąsiadów, w czasach podziału, stolicą Niemiec Zachodnich było Bonn. Jeśli myślimy o wyrównywaniu szans rozwojowych społeczności z mniejszych ośrodków miejskich, to pomysł lokowania w nich instytucji samorządu wojewódzkiego jest z całą pewnością godny uwagi. Zwłaszcza, jeśli geograficznie ma to sens.

Agencja Informacyjna

Miłosz Manasterski, Redaktor Naczelny Agencji Informacyjnej, 04.03.2020 r.