Jak powstawał film o Grodnie

 

Rozmowa ze Zbigniewem Kowalewskim – dokumentalistą i reżyserem filmu “Msza za miasto Grodno”

 

Skąd pomysł na film o obronie Grodna przez Polaków we wrześniu 1939 roku?

 

Zbigniew Kowalewski: Jest to właściwie rodzinny temat, bo mój teść, Roman Malesiński, pochodził z Grodna, zaś ojciec także urodził się na Białorusi w Zdzięciole koło Nowogródka. Był wówczas w wieku chłopców rzucających butelki z benzyną na radzieckie czołgi. Anna – moja żona, pracująca w Państwowym Wydawnictwie Naukowym miała dostęp do historycznych publikacji na ten temat a w Telewizji Polskiej działała jeszcze biblioteka czasopism i archiwum, z możliwością swobodnego szperania w zgromadzonych źródłach. Dzięki tym bogatym zbiorom archiwalnym oraz lekturze najnowszych prac naukowych zrodziła się we mnie myśl o filmie dokumentalnym „Msza za miasto Grodno”. To była naturalna konsekwencja wielu ożywionych rozmów w rodzinie pochodzącej z tamtych stron.

 

Pierwszy film o Grodnie

 

Jak doszło do powstania filmu „Msza za miasto Grodno”?

 

Zbigniew Kowalewski: Dzięki redaktor Annie Teresie Pietraszek i operatorowi Andrzejowi Skoczylasowi, który powiedział jej o moich filmach historycznych, zostałem przez szefową Redakcji Programów Wojskowych i Obronnych w Telewizji Polskiej zatrudniony z myślą o produkcji filmów dokumentalnych z dziejów polskiego oręża. I tak powstały filmy o Grobie Nieznanego Żołnierza, obronie Lwowa w 1919 i 1939 roku, a także cykl poświęcony weteranom walki o wolność: „Album Rycerski”. Podczas mojej trzyletniej kadencji w Telewizji Polskiej, przy ul. Woronicza w Warszawie, powstało kilkadziesiąt tytułów poruszających temat historii Polski i Polaków. Właśnie w tak sprzyjającej atmosferze do współpracy, mógł powstać mój film dokumentalny „Msza za miasto Grodno”. Zaznaczam, że jest to film a nie reportaż, felieton, czy program historyczny o obronie Grodna.

 

Wkrótce po realizacji filmu „Msza za miasto Grodno” zaprezentowano go w programie z komentarzem i dyskusją redaktora z historykiem. Film dokumentalny jest jednak w telewizji wciąż niedocenianym fenomenem, bowiem to właśnie on gromadzi naprawdę spore grono widzów… o wiele większe, niż zwykły seans kinowy. Poza tym jego ogromną zaletą jest operowanie przez autorów na faktach i świadkach historii. Bywa tak, że inscenizowany film fabularny zbyt swobodnie odchodzi od realiów, rzekomo w imię uatrakcyjnienia dwugodzinnej projekcji na ekranie. To w klasycznym dokumencie jest wykluczone i dlatego autentyzm materiału filmowego posiada tak wielką siłę oddziaływania na odbiorcę. Dzisiaj zdarza się również, że jeśli pojawi się on w kinie, z powodzeniem konkuruje z fikcją fabularną, zdobywając coraz szersze grono widzów.

 

Jak przebiegała praca przy realizacji filmu „Msza za miasto Grodno”?

 

Zbigniew Kowalewski: Miałem to szczęście, że podczas realizacji filmu o księdzu Ignacym Skorupce, poznałem doktora Tadeusza Krawczaka, który pracował w Archiwum Akt Nowych. Umożliwił mi on dostęp do znanych mu dokumentów i zaprotegował mnie do dyrekcji wojskowych archiwów w Rembertowie. Sporo zawdzięczam pracownikom Centralnej Biblioteki Wojskowej w Warszawie, którzy wyszukali nieznane do tej pory materiały prasowe i ofiarowane przez kresowian pamiątki z okresu wspomnianych wydarzeń.

 

 

Życzliwość osób zainteresowanych powstaniem filmu o heroicznej obronie Grodna przez cywilnych mieszkańców polskiego miasta sprawiła, że zgromadziłem materiał na cały cykl, a nie tylko jeden, półgodzinny film. Uczestniczył w jego realizacji nawet mój nastoletni synek, który wykonał z masy solnej makietę historycznego grodu prezentowaną w filmie „Msza za miasto Grodno” równocześnie z inscenizacjami i animacją komputerową. Znaczną część rekonstrukcji kręciliśmy w Warszawie, ale najważniejsze sceny walk powstawały nocą na ulicach Grodna.

 

 

„Msza za miasto Grodno” nie miałby swojego wyjątkowego klimatu, gdyby nie czytany przez obdarzonego wspaniałym tembrem głosu Krzysztofa Kołbasiuka, komentarz. Oczywiście dzisiaj jest wiele utalentowanych aktorów, ale wspominając realizację tego filmu przypominam sobie wiersze, cytaty, przemówienia i odezwy, które w jego interpretacji znacznie wykraczały poza zwykłą relację z naszych dziejów. Naprawdę czułem, że wkłada on w te słowa całe serce i duszę.

 

W jaki sposób udało się dotrzeć do rozmówców, którzy pamiętali napaść na Grodno w 1939 roku?

 

Zbigniew Kowalewski: Uczestniczący w tych rozmowach świadkowie historii już dawno nie żyją. Znał ich dr Tadeusz Krawczak, z którym współpracowałem przy „Albumie Rycerskim”. Poza tym oni sami po skończonym wywiadzie wskazywali nam znajomych Polaków, którzy byli skłonni wystąpić przed kamerą i opowiedzieć to, co widzieli na własne oczy.

 

Ojciec Lotnictwa Polskiego

 

Już w tamtym czasie nie było to takie proste, bo inwigilacja miejscowych władz białoruskich była totalna. Mieszkanie naszej konsultantki z Grodna zostało okradzione, ale wszyscy wiedzieli, że to było związane z procedurą rewizji. Po prostu, poszukiwano w tym lokalu materiałów i dowodów, które mogły być pretekstem do zatrzymania ekipy oraz zniszczenia materiału zdjęciowego. Poprzestali na mieszkance Grodna, redaktorce miejscowej telewizji a do nas się nie zbliżali, tylko z oddali obserwowali nasze poczynania. O tym i innych realiach współczesnego życia na terenach dawnej Polski dowiadywałem się już w prywatnych rozmowach z kuzynem mojego taty, Wanią Homanem, który w tym mieście założył rodzinę i tam pracował.

 

Pana domeną jako filmowca były filmy dokumentalne, skąd potrzeba takiej specjalizacji?

 

Zbigniew Kowalewski: Tak to po prostu się stało, że pozostałem przy filmie dokumentalnym. Kiedy skończyłem szkołę filmową w Łodzi (nikt o niej nigdy nie mówił „filmówka”) należało przedstawić kilka krótkich filmów przed debiutem fabularnym albo asystować przy realizacji takiego dzieła. Ja nie miałem cierpliwości, aby czekać na swoją kolej, ani też wystarczającej siły przebicia, by wybić się na czoło peletonu spragnionych sukcesu debiutantów.

 

Mimo to udało mi się zrobić, oprócz klasycznych dokumentów, spektakl teatru telewizji: „Historia literatury dla klasy wstępującej” między innymi z Henrykiem Boukołowskim, literacki cykl autorski: „Notatnik prowincjonalny” z tym samym aktorem, a także widowiska poetycko muzyczne „Tryptyk ojczysty” z Reprezentacyjnym Zespołem Artystycznym Wojska Polskiego i „Missa Poloniae” do wierszy Tadeusza Nowaka z Magdą Teresą Wójcik. Poza tym podczas pracy w Telewizji Polskiej uczestniczyłem, jako redaktor programowy w realizacji wielu transmisji telewizyjnych, reportaży oraz oficjalnych wydarzeń i uroczystości rocznicowych.

 

W 1989 roku na ekrany polskich kin wszedł mój pełnometrażowy film dokumentalny „Violetta Villas”o wyjątkowej polskiej artystce. Miałem więc zaszczyt i okazję do współpracy z wybitnymi artystami uczestniczącymi wraz ze mną w powstawaniu różnych gatunków utworów X Muzy. Jeśli więc chodzi o specjalizację w dziedzinie dokumentu, to właściwie trudno mi wykazać się szczególną wiedzą na temat tego rodzaju filmu. Jak mawiał mój profesor Jerzy Bossak, dokument jest filmem przeznaczonym przede wszystkim do archiwum, bo materiał nakręcony dzisiaj, już chwilę po jego wywołaniu w laboratorium, staje się historią. Z tego wynika moja ogromna frajda i osobista satysfakcja, bo naprawdę niepotrzebne są nam festiwalowe laury, zaszczyty i nagrody, jeśli zmontowany film przez wiele lat po jego realizacji wciąż istnieje w świadomości widzów, a kolejne ich pokolenia oglądają go z zainteresowaniem poznając przy okazji prawdę o czasach, w których my, tu i teraz, żyjemy.

 

Rozmawiał: Jarosław December

 

Zbigniew Wacław Kowalewski to polski reżyser filmowy. Jest autorem ponad 60 filmów dokumentalnych. Ukończył Wydział Teatrologii i Filmoznawstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego (1977) oraz Wydziału Reżyserii Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi. Jest autorem, wielokrotnie publikowanej w sieci i lokalnych periodykach, noweli filmowej „Marta – Hitler”, opowiadania „Kamienie” i dokumentów z polsko-niemieckiego pogranicza. Pracował między innymi w Studio Filmowe WIR (1990-2005), Telewizji Polskiej (1994-1997 – wówczas powstał film „Msza za miasto Grodno”). Od 2005 roku związany ze Studiem Filmowym Kronika. Od 2008 roku realizuje autorskie filmy w Studio ZetKa Film.

 

 

W 2001 r. Zbigniew Wacław Kowalewski roku, jako dziennikarz i dokumentalista był na stypendium naukowym Fundacji Sorosa w Open Society Archives (OSA) & Research Center w Budapeszcie na Węgrzech. Zdobył tam materiały dotyczące genezy wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia 1981 r., w Polsce, przez komunistę gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Na bazie tych poszukiwań zrealizował film „Mniejsze zło, większe zło” w Studio Filmowym WIR w dwudziestą rocznicę wydarzenia. Po śmierci wyjątkowej Violetty Villas, która była śpiewaczką pieśni estradowych, operowych i operetkowych; aktorką filmową, teatralną i rewiową, kompozytorką i autorką tekstów, wraz z jej synową, Małgorzatą Gospodarek, napisał monodram o związkach artystki ze służbami specjalnymi Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.

 

Wiele filmów Zbigniewa Wacława Kowalewskiego popularyzuje historię polskiej awiacji. Za film „Album Skalskiego” otrzymał nagrodę na I Międzynarodowym Festiwalu Filmów o Tematyce Lotniczej w Dęblinie. W 2003 roku, w stulecie światowej awiacji, został uhonorowany „Dyplomem Skrzydlatego Wieku” przez Zarząd Główny Aeroklubu Polskiego. W 2012 roku w ramach stypendium artystycznego m. St. Warszawy opracował dokumentalną monografię stołecznych lotnisk „Warszawskie Aerodromy”. W 2012 roku w Oficynie Wydawniczej Aurora wyszła pierwsza książka autora: „Z nieba do Nieba” z lotniczej serii „Polskie Skrzydła”. Kolejne publikacje to „Spętany Anioł”, „Requiem dla Orłów”, biografie Stanisława Skalskiego, Stanisława Skarżyńskiego i Bolesława Orlińskiego.

 

 

Agencja Informacyjna, wywiady, /DEC/ 13.09.2022