Agencja Informacyjna – Opinie: Janusz Kokoszka we wspomnieniach: Wszedł do zakopiańskiego „Kmicica”, zdjął plecak i usiadł samotnie na uboczu, oddalony od publiczności. Miałam kilka minut do występu, podeszłam, zapraszając go bliżej. Uśmiechnął się ciepło, ale nie skorzystał…
To był Janusz Kokoszka.
Tak go poznałam. Mówiliśmy, że przywiał go halny prosto z Doliny Białego, którą pokochał dawno temu, gdy mieszkał z rodziną przez kilka lat w Zakopanem. Potem los rzucił go do Świnoujścia, ale każdego roku wracał tu, by pokłon złożyć ukochanym Tatrom. Tak było i tym razem. Schodząc ze szlaku zatrzymał go plakat, zapraszający na mój recital do willi „Kmicic”. I coś go pchnęło prosto na ulicę Staszica 11 a.
Spełniło się jego wielkie marzenie
Po recitalu zaprosiłam na scenę przyjaciół poetów, Julka Wątrobę, którego kocha publiczność, były wiersze, monologi. Zrobiło się swojsko, rodzinnie, na luzie. I Janusz zapytał, czy mógłby coś zagrać na pianinie. I zagrał. Pięknie zagrał. Po „Kokoszkowemu”, tak jak tylko on potrafił. Był szczęśliwy. Dopiero później wyjawił, że spełniło się jego wielkie marzenie. Jako chłopiec pokochał koncerty pewnego pianisty w willi „Kmicic”. Gdy miał „na herbatę”, słuchał w środku, gdy brakowało – słuchał za szybą. I zamarzył, żeby kiedyś tu właśnie zagrać. Już jako muzyk, dojrzały, nigdy przedtem nie odważył się. Atmosfera, klimat tego dnia zdjęły z niego chłopięcą nieśmiałość…
To był jeden z wieczorów pleneru literacko-artystycznego, jakie od kilku lat organizuję latem w Zakopanem.
Poeci, malarze, muzycy z kraju i spoza granic przybywają i dzielą się pasjami z publicznością, doskonalą. Janusz Kokoszka w tym właśnie dniu powiększył naszą rodzinę. Nigdy przedtem nie pisał wierszy. Ale wiersze w nim mieszkały. I wypuścił je na wolność. Prawdy bez makijażu, szczere, liryki pełne ciepła, były też i satyrycznie pokolorowane. I tu, w willi „Kmicic”, dwa lata później, miałam zaszczyt wręczyć mu w pełni zasłużoną legitymację członkowską Stowarzyszenia Autorów Polskich.
Połykał życie dużymi haustami
Janusz Kokoszka był świetnym obserwatorem rzeczywistości. Połykał życie dużymi haustami. Dostrzegał piękno powszechnie uznanej brzydoty, dostrzegał brzydotę w powszechnie uznanym pięknie. Chłonął każdą wiedzę, która poszerzała jego horyzonty w wielu dziedzinach. Rozpędzony potrafił sprawiedliwie dzielić czas na pasje, rodzinę i przyjaciół, przede wszystkim na ukochane wnuczki, jego wielką dumę.
Janusz Kokoszka komponował i pisał. Pisał i komponował.
Utwory specjalnie napisane zostały m.in. na promocję naszych trzech wspólnych książek. Nasze „Okna czasu”, „Przed świtem” i „Pan/Pani” przedstawiały świat okiem kobiety i okiem mężczyzny. I miała być jeszcze jedna…
Nie będzie. Żadnej nie będzie. Janusza nie będzie na wspólnych plenerach. Jego muzyki. Jego wierszy. Jego zdjęć ze spotkań. Jego filmów. Jego rysunków. Jego dowcipów. Jego wsparcia. Rozmów takich do niezapomnienia. Jego uśmiechu… Będzie tylko pożegnanie. Ostatnie…
W piątek, 17 listopada 2023 r., o godz. 14.00, na cmentarzu w Świnoujściu wejście główne, Stary Cmentarz, ul. Karasiborska 11, Świnoujście.
Ale zostajesz tu, Przyjacielu, we wspomnieniach, wierszach, kompozycjach. W pamięci i sercach. I cierpliwie czekaj na nas gdzieś tam…
Wanda Dusia Stańczak
Janusz Kokoszka (1947-2023)
poeta, kompozytor, pianista, satyryk, rysownik, fotograf. Urodził się w Drezdenku, gdzie spędził dzieciństwo. Tu odkrył i rozbudził swoje liczne pasje. Wszystko za sprawą Włocha, Giuseppe Laurino, przyjaciela rodziny, który osiadł po wojnie w tym mieście. To on wprowadził Janusza Kokoszka w świat muzyki, rysunku, malarstwa i fotografii.
Janusz Kokoszka młodość spędził w Zakopanem, dokąd na kilka lat przeniosła się rodzina. Pokochał ten specyficzny klimat z jego przyrodą, kulturą, sztuką. Od 1966 roku mieszkał w Świnoujściu, ale co roku wracał do górskie ścieżki, a szczególnie do ukochanej Doliny Białego.
Janusz Kokoszka ze szczególnym sentymentem był rozkochany w jazzie. Miał na swoim koncie wiele utworów o tym charakterze. Interesował się wieloma dziedzinami sztuki, ilustrował swoje wiersze interesującą kreską. Nieodłącznym towarzyszem wycieczek, nawet krótkich spacerów był aparat fotograficzny. W jego archiwum foto znalazły się tysiące zdjęć, o bardzo różnej tematyce. Planował wydać albumy.
Pisał wiersze liryczne, satyryczne. Laureat wielu konkursów literackich, turniejów jednego wiersza. Wiele jego tekstów można znaleźć w międzynarodowych antologiach: „Zaduma”, „Poplątane ścieżki”, „Klinika strachu”, „Niepomożanki”, czy „Nad potokiem”. Wspólnie z Wandą Dusią Stańczak wydał trzy książki: „Okna czasu”, „Przed świtem” i „Pan/Pani”. Należał do Stowarzyszenia Autorów Polskich.