Beata Biały: Słuchanie jest w życiu ważne

 

Rozmowa z Beatą Biały, autorką książki „Osiecka. Tego o mnie nie wiecie”.

 

Czy u Pani, podobnie jak u Agnieszki Osieckiej, „blisko z serca do papieru”?

Beata Biały: Blisko z serca do papieru to zapewne cecha poetów. Może jeszcze wielkich pisarzy. Ja do nich nie należę. Gdybym miała określić siebie zawodowo, powiedziałabym, że rozmawiam z ludźmi, słucham uważnie, a potem przenoszę ich historie na papier. Myślę, że to słuchanie jest w życiu bardzo ważne. Często słuchamy, a nie słyszymy. Agnieszka Osiecka miała wyjątkowy dar słuchania ludzi i zapamiętywania najdrobniejszych szczegółów ich opowieści. W dodatku nie tylko słuchała, ale też przeżywała. Magda Czapińska opowiadała mi, jak kiedyś siedziały w kawiarni i nagle Agnieszka Osiecka powiedziała: „Popatrz! On ją rzucił!”. Przy sąsiednim stoliku jakiś mężczyzna zostawił właśnie kobietę. Wyczuła to z jego gestów, z jej spojrzenia, mowy ciała i przejęła się tym tak, jakby to ona została porzucona. Łzy napłynęły jej do oczu. I pod wpływem takich chwil często pisała. Ja nie czekam na wenę, choć rzeczywiście, by wejść w klimat często szukam pomocy – w muzyce, twórczości mojego bohatera, w jego życiu. Wiadomo, że najlepiej gdy to życie jest trochę poplątane, wybory nie takie oczywiste, a zakończenie dalekie od tego, jakie znamy z bajki o Kopciuszku. Im bardziej poraniony jest mój bohater, im trudniejszą drogę przeszedł, im bardziej życie dało mu po nosie, tym jest dla mnie bardziej interesujący. Ja muszę się też w swoim bohaterze „zakochać” – tylko wtedy powstaje naprawdę głęboka opowieść. Mówię o zakochaniu emocjonalnym, niezależnym od płci (śmiech). Muszę zakochać się w jego historii, jego osobowości, coś mnie musi wzruszać, poruszać lub zaciekawiać, bo tylko wtedy opowieść jest głęboka, na wielu poziomach i budzi emocje u czytelnika. Lubię przenieść czytelnika na chwilę do świata mojego bohatera, tak, by naprawdę go poczuł.

O Agnieszce Osieckiej powstało już mnóstwo publikacji. Dlaczego zdecydowała się Pani na książkę o osobie, którą wszyscy teoretycznie znamy, pamiętamy? To rodzaj wyzwania dla Pani, jako pisarki?

Beata Biały: Raczej brawury. (śmiech) Jak Pani zauważyła, Agnieszkę Osiecką wszyscy znają, pamiętają i w dodatku kochają. Na jej temat powstało wiele książek biograficznych, zresztą sama opisała swoje życie najlepiej i mam na myśli nie tylko Dzienniki, które systematycznie wydaje Fundacja Okularnicy. Jej proza to tak naprawdę historie z życia poetki. Mówiła: „Wszystko, co piszę, jest o mnie”. Debiutancka powieść „Zabiłam ptaka w locie” jest tak naprawdę powieścią autobiograficzną. Tomik wierszy „Wada serca”, dedykowany „Zbyszkowi”, opowiada historię wielkiej, nieszczęśliwej miłości. „Rozmowy w tańcu”, „Galeria potworów” – wszędzie jest życie Agnieszki Osieckiej, podobnie jak „Na początku był negatyw” – książka będąca zbiorem zdjęć robionych przez poetkę. Zaś w powieści „Neponset”, pisanej w formie dziennika, choć bohaterka ma inaczej na imię, nawet jej córka Agata Passent dopatruje się wątków autobiograficznych. Do tego jeszcze najpiękniejsza korespondencja miłosna, jaką widział świat, zapis miłosnych uniesień – „Listy na wyczerpanym papierze. Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory”. Myślę, że trzeba było mieć tupet, żeby sięgnąć po Osiecką kolejny raz, bo cóż jeszcze można napisać? Tak naprawdę wpadłam w pułapkę „blisko z serca do deklaracji” (śmiech). Pomyślałam: Agnieszka Osiecka! Zawsze były bliskie memu sercu jej pogmatwane losy, nieoczywiste wybory, życiowa szarpanina i nieustanna, niezaspokojona potrzeba znalezienia miłości „na życie całe”. Agnieszka Osiecka była obecna w moim życiu, zanim ja wkroczyłam w jej. To był akurat czas, kiedy moja przyjaciółka Kasia Żak była w trakcie nagrywania płyty z piosenkami Agnieszki Osieckiej „Miłosna Osiecka”. Chodziły za mną te piosenki, na nowo zaczęłam czytać jej teksty, Dzienniki czy Listy na wyczerpanym papierze. Potem był wielki premierowy koncert płyty Kasi  Żak i przepadłam na dobre. I wtedy wydawca zadał pytanie: To kto teraz? Agnieszka Osiecka – powiedziałam bez namysłu. Wydawnictwu ABW spodobał się pomysł. Potem nawet żałowałam, że się nim podzieliłam, bo to trzeba mieć tupet żeby pisać o Agnieszce Osieckie! Ale nie było odwrotu. Schowałam się jednak za moimi rozmówcami. Trudność polegała też na tym, żeby książka różniła się od poprzednich, opowiedziała o Agnieszce Osieckiej rzeczy, których nikt nie wie, pokazała ją z innej perspektywy. Dlatego starałam się dotrzeć do osób, które choć były z nią blisko, nie opowiadały dotąd o swoich relacji z poetką. Chyba udało się, bo wielu moich rozmówców, po przeczytaniu książki, dzwoniło do mnie z refleksją: „A tego o Agnieszce nie wiedziałem”. Myślę też, że sami rozmówcy spojrzeli na Agnieszkę Osiecką inaczej. Czas zmienia perspektywę, po latach często zauważamy więcej, głębiej, mocniej.

Magda Czapińska, Maryla Rodowicz, Hanna Bakuła, Daniel Olbrychski, Stan Borys i wielu innych… Rozmawiała Pani z ludźmi, którzy Agnieszkę Osiecką znali osobiście. Przyjaźnili się z nią, współpracowali. Czy ktoś znał Agnieszkę Osiecką naprawdę? Czy ona sama znała siebie?

Beata Biały: Magda Czapińska powiedziała, że Agnieszka Osiecka była jak lustro, w którym odbija się świat ze wszystkimi jego barwami i emocjami. Kiedy po jej śmierci to lustro rozpadło się na tysiące kawałeczków, każdy z jej przyjaciół, bliskich i znajomych zachował swój kawałek i widzi Agnieszkę Osiecką w taki sposób, w jaki sam postrzega świat. Każdy opowie inną historię – wspomni o innych rzeczach, co innego zauważy, bo każdy znał inny jej kawałek. Była jak kameleon. Hanna Bakuła powiedziała na przykład, że Agnieszka Osiecka potrafiła być zwariowana i szalona, ale sama Hanka jest jak kolorowy motyl i być może wciągnęła Agnieszkę Osiecką w ten swój barwny świat. Zupełnie inną relację poetka miała z Magdą Czapińską, Krystyną Jandą czy Magdą Umer. Starałam się pozbierać te rozbite kawałki lustra. Sama Agnieszka Osiecka pisała o sobie: „Jaka ja byłam, nie wie nikt, kogo lubiłam, nie wie nikt…”

Pisarz Robert Ludlum stwierdził: „Czasami są takie sytuacje, kiedy człowiek musi być sam, nawet najbliżsi przyjaciele nie rozwiążą jego kłopotów.” Czy Agnieszka Osiecka miała takie momenty w życiu, gdy musiała odciąć się od świata zewnętrznego?

Beata Biały: Myślę, że każdy z nas ma takie momenty, kiedy chciałby uciec, schować się i schronić przed życiem, gdy za bardzo nas boli. Takim momentem na pewno u Agnieszki Osieckiej była choroba, a raczej choroby, bo mam na myśli zarówno raka, jak i alkoholizm. A przecież w chorobie, niezależnie od tego jak wielu człowiek ma przyjaciół, tak naprawdę zawsze jest sam. To on musi z nią walczyć lub… się poddać. Agnieszka Osiecka nie lubiła mówić o swoich problemach. Cudownie pocieszała innych, ale uważała, że ze swoimi powinna radzić sobie sama. I radziła heroicznie. Niewiele osób wiedziało na przykład, że bierze chemię. Agnieszka Osiecka uciekała od myśli o chorobie, chyba nie przyjmowała jej do wiadomości. Magda Czapińska opowiadała mi, że gdy pytała Agnieszkę Osiecką: „Jak się czujesz?”, zwykle słyszała: „A jak mam się czuć?” Kategorycznie nie chciała na ten temat zmawiać. Kiedy była już bardzo chora, opowiedziała Ewie Błaszczyk o odchodzeniu swego ojca. Była z nim do końca. Zwierzyła się Ewie Błaszczyk, choć przecież nie była skłonna do zwierzeń, że ojciec na łożu śmierci powiedział jej: „Agnieszko, nie rozpaczaj. Ja już nie chcę tu być. Mnie się tu nic nie podoba”. Ewa Błaszczyk uważa, że Agnieszka Osiecka nie powiedziała tego bez powodu. Jej się też już tu nie podobało.

„Gdyby żyła, napiłybyśmy się winka”. Tak o przyjaźni z Agnieszką Osiecką powiedziała Maryla Rodowicz. Pani jak chciałaby spędzić czas z Osiecką, gdyby żyła? O co spytać?

Beata Biały: Niedawno robiłam wywiad dla Twojego Stylu z genialną aktorką Magdaleną Popławską, która w serialu „Osiecka” gra główną rolę. Powiedziała mi, że ogromną przyjemnością było zagrać kobietę, która tak bezkompromisowo konfrontowała się z życiem. Kiedy zapytałam Magdę Popławską, co by powiedziała Agnieszce Osieckiej, gdyby była jej przyjaciółką?, odpowiedziała, że chyba nie chciałaby być jej przyjaciółką. „Jako aktorkę interesują mnie osoby destrukcyjne, połamane, które dokonują nieoczywistych wyborów, walczą, szarpią się, gonią i uciekają. Agnieszka Osiecka była więc dla mnie aktorskim marzeniem, ale gdybym zobaczyła ją pijaną w barze Sax? Może odwróciłabym się i nie przeczytała ani jednego jej wiersza”. Kiedyś dziennikarz zapytał Agnieszkę Osiecką: „Czy pani się dobrze w życiu ustawiła?”. Odpowiedziała: „W życiu nie. W pracy tak”. Gdyby Agnieszka Osiecka żyła, miałaby dziś 84 lata – to wiek, w którym człowiek wszystko już wie. Tak przynajmniej myślę. Zapytałabym ją więc, czy warto było tak gonić za miłością? Czy warto było tak wiele dla niej poświęcić? Zapytałabym, co jest w życiu ważne, na co warto postawić. Jak przeżyć to życie, żeby nie żałować, że się głupio żyło? Może by mi to powiedziała, przed czymś przestrzegła, uchroniła przed złym wyborem, bo mądrość zwykle przychodzi wtedy, kiedy nie jest nam już do niczego potrzebna. Zresztą sama Agnieszka Osiecka mówiła o swoim życiu: „Zła historia, dobrze opowiedziana”.

Rozmawiała Sylwia Kowalska

Beata Biały z wykształcenia jest psychologiem. Pisarka, tłumaczka, dziennikarka miesięcznika „Twój Styl”. Specjalizuje się w wywiadach ze słynnymi osobami. Wraz z żeglarzem Krzysztofem Baranowskim napisała „Spowiedź kapitana”. Jej najnowsza książka nosi tytuł „Osiecka. Tego o mnie nie wiecie” Wydawnictwa W.A.B.

Agencja Informacyjna

 

Agencja Informacyjna/ SYL/ Wywiady/ 20.12.2020

 

AI World
Gospodarka
Home
Opinie
Kultura