W sobotę, 13 marca, minie 25. rocznica śmierci jednego z najwybitniejszych polskich reżyserów – Krzysztofa Kieślowskiego. Zmarł w 1996 roku na zawał serca w wieku 55 lat. „Nigdy nie byłem fanatykiem robienia filmów. Taki po prostu miałem zawód i go wykonywałem.” – Zwykł mówić o sobie Krzysztof Kieślowski.
Krzysztof Kieślowski urodził się 27 czerwca 1941 roku w Warszawie. Ukończył Liceum Technik Teatralnych, po którym znalazł pracę garderobianego w Teatrze Współczesnym w Warszawie.
Właśnie tam miał okazję po raz pierwszy mieć styczność z tak wybitnymi osobami jak m. in.: Tadeusz Łomnicki, Aleksander Bardini, czy Zbigniew Zapasiewicz. Krzysztof Kieślowski. Studiował na Wydziale Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej imienia Leona Schillera w Łodzi. Dostał się na ten kierunek dopiero za trzecim podejściem.
„Stałem z boku. Widziałem ludzi swobodnych, wiedzących, jakimi chodzić ścieżkami, znających profesorów. Nie twierdzę, że mieli chody, byli po prostu grupą na luzie. Ja byłem sam.” – Wspominał studia Krzysztof Kieślowski.
Reżyser zadebiutował w 1969 roku filmem dokumentalnym „Zdjęcie”.
W 1979 roku Krzysztof Kieślowski nakręcił jeden z najwybitniejszych swoich filmów „Amator” z doskonałą kreacją Jerzego Stuhra.
Produkcja ta zaliczana jest do kina moralnego niepokoju. Było to kino publicystyczne, stawające w obronie podstawowych wartości, starające się krytykować zastany obraz rzeczywistości w zakamuflowany sposób.
W latach 80. XX wieku Krzysztof Kieślowski w swych filmach zaczął kierować się w stronę odpowiedzi na uniwersalne pytania: o miłość, śmierć i absolut.
Stworzył wówczas słynny telewizyjny cykl „Dekalog”. Serial stanowi ilustrację dziesięciu przykazań – danych Mojżeszowi przez Boga dla Narodu Wybranego na Górze Synaj i uznawanych za podstawę judaizmu i wiary chrześcijańskiej.
„Przykazania, chcemy tego czy nie, w jakimś sensie ogarniają całość stosunków między ludźmi. To są proste słowa – nie zabijaj, czcij ojca swego, każda historia filmowa jest związana z jakimś przykazaniem.” – Mówił o swych filmach reżyser Krzysztof Kieślowski.
Cyk „Dekalog” w reżyserii Krzysztofa Kieślowskiego w był emitowany w Telewizji Polskiej na przełomie lat 1989-1990.
Ten quasi serial ugruntował międzynarodową sławę Krzysztofa Kieślowskiego. Po amerykańskiej projekcji „Dekalogu” recenzent amerykańskiego tygodnika „Time” napisał:
„’Dekalog’ jest arcydziełem, rzadkim przypomnieniem, jak inteligentne i potężne może być kino”.
Do 2020 r. Telewizja Polska sprzedała prawa do dystrybucji filmu do 70. krajów, a wiele stacji emitowało cykl po kilka razy.
Wszyscy, który pracowali przy filmach „Dekalogu”, zgodnie twierdzą, że z wyrazami uznania i wdzięczności spotykali się na całym świecie.
https://vod.tvp.pl/website/dekalog,43938737
W jednym z wywiadów Krzysztof Kieślowski powiedział: „Moje kino to kino reżysera, zaś amerykańskie to kino w stylu McDonald’s. Nie mam nic przeciw McDonald’s, ale są ludzie, którzy wolą gotować sami, a ja też się do nich zaliczam”. Stwierdził też: „Ludzie wyobrażają sobie, że praca reżysera to coś fantastycznego. A to jest harówka.”
Po „Dekalogu” Krzysztof Kieślowski stworzył w 1991 roku metafizyczny film „Podwójne życie Weroniki”.
Współscenarzysta obrazu Krzysztof Piesiewicz, mówi wówczas o reżyserze:
„Ludzie przestali traktować Krzysztofa tylko jako filmowca. Zaczął im się jawić jako ktoś, od kogo chce się uzyskać odpowiedź na ważne pytania.”
Jednak największym sukcesem stało się ostatnie reżyserskie dokonanie Krzysztofa Kieślowskiego – tryptyk „Trzy kolory. Niebieski, Biały, Czerwony”.
Tytuły poszczególnych filmów wchodzących w skład cyklu nawiązują do kolorów francuskiej flagi, a opowiedziane historie opierają się na haśle „Wolność, równość, braterstwo”, pochodzącym z czasów rewolucji francuskiej. W każdym filmie trylogii Krzysztof Kieślowski pokazał niezależne od siebie historie, w każdym występują inni aktorzy, ale główni bohaterowie poszczególnych części spotykają się ze sobą w finałowej scenie ostatniej części.
Pierwsza część tryptyku „Trzy kolory. Niebieski, Biały, Czerwony” zdobyła Złotego Lwa na festiwalu w Wenecji w 1994 roku, a część drugą wyróżniono w 1995 roku Srebrnym Niedźwiedziem w Berlinie. Część trzecia była nominowana w trzech kategoriach do Nagrody Akademii Filmowej Oscar w 1995 roku.
Po realizacji „Trzech kolorów” Krzysztof Kieślowski oficjalnie ogłosił swoje pożegnanie z kinem. Przygotowywał jednak wraz ze swoim wieloletnim współpracownikiem i współautorem scenariuszy Krzysztofem Piesiewiczem scenariusz do projektu „Niebo, piekło, czyściec”.
Krzysztof Kieślowski kończąc z filmem powiedział:
„Skończyłem robić filmy z wielu powodów, przypuszczam, że jednym z nich było zmęczenie. Zrobiłem strasznie dużo filmów w niedługim czasie, pewnie za dużo… Było w tym niewątpliwie wiele goryczy, poczucia, że się uszarpałem, a nigdy nie osiągnąłem nawet w przybliżeniu tego, co chciałem. Poza tym zacząłem żyć w świecie fikcji, wyimaginowanym i sztucznym. Przestałem uczestniczyć w życiu prawdziwym, a zacząłem w tym, które sam przedtem wymyśliłem, czy też wymyśliłem z kolegą Piesiewiczem.”
Reżyser Krzysztof Zanussi podkreślił, że filmy Krzysztofa Kieślowskiego „(…) w ogóle nie odsuwają się w czasie, one się nie starzeją.(…)Nie starzeją się dlatego, że nigdy nie były modne. Krzysztof był bardzo impregnowany na modę. On modę tworzył. Nie musiał się na modę oglądać.”
Krzysztof Kieślowski zmarł na zawał serca 13 marca 1996 roku w Warszawie.
Został pochowany na warszawskich Starych Powązkach. W 2021 roku mija 25 lat od śmierci tego wybitnego artysty. Krzysztof Piesiewicz wspominał artystę i przyjaciela: „Kiedy myślę o Krzysztofie, przychodzi mi na myśl tylko jedno słowo 'obecność’. (…)”Ci, którzy go znali, rozumieją mnie na pewno doskonale – od jego śmierci bowiem musieli poczuć się bardzo samotni.”
Krzysztof Kieślowski uważany był przez kinomanów zwykle za człowieka poważnego, nieco wyniosłego, trzymającego dystans.
Jednak jego córka – Marta Kieślowska wspomina ojca jako mężczyznę wesołego, dowcipnego i skorego do żartów.
– „Gdy miał taki zadziorny wzrok i minę łobuza, wiadomo było, że zrobi mamie jakiś dowcip. (…) Kiedyś do jej roweru, składaka, wsadził zdechłego zaskrońca. Mama krzyczała wniebogłosy! Tata był superdowcipny. Ludzie postrzegają go tylko jako poważnego reżysera, ale on miał w sobie bardzo dużo radości życia.” – Wspominała córka Krzysztofa Kieślowskiego. – „Ostatni raz rozmawialiśmy przed jego operacją serca. Kiedy odprowadzał nas z mamą w szpitalu do wyjścia, podskoczył wesoło w piżamie i zrobił pajacyka. Powiedzieliśmy sobie tylko: „Pa, na razie”.” – Wyznała Marta Kieślowska.
Agencja Informacyjna / Kultura SYL/ 08.03.2021
Fot. Krzysztofa Kieślowskiego autorstwa Alberto Terrile – Alberto Terrile’s personal archive, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=11548831