Kobiecość do udźwignięcia

Co jest kwintesencją kobiecości? Czy to jedynie poukładanie, grzeczność i uroda? Takie wyobrażenie o kobiecie nadal funkcjonuje i ma się dobrze.

Z jednej strony nie robi nam ono krzywdy. To miłe, że jesteśmy postrzegane jako osoby rzetelne, godne zaufania i ujmujące. Problem pojawia się w momencie, kiedy okazuje się, że to tylko ładny, niebudzący sprzeciwu fragment tego, co sobą reprezentujemy. Jest gorzej, kiedy wychodzi z nas nie tylko delikatność i usłużność, ale cechy, które dają nam możliwość bycia liderkami, dzięki którym wznosimy się i dominujemy w uprawianych dziedzinach. Jeśli do tego dochodzi niewpisywanie się w powszechnie panujące kanony piękna to droga, która przed nami, nie łudźmy się, będzie daleką od tej usłanej różami. Może jedna wpadnie nam pod nogi 8 marca, ale co z pozostałymi 364 dniami? Bez wątpienia być kobietą nie należy do najprostszych zadań, ale poznać kobietę i ją docenić jest znacznie trudniej.

Próba rozstrzygnięcia o co chodzi z tą skomplikowaną, kobiecą materią to jak wkraczanie na miejsce zbrodni.

To zawiła łamigłówka, bo wszystkiego jest tu bardzo dużo, wszystko jest ze sobą powiązane i nawet najdrobniejszy okruch pod warstwą kurzu może wyjaśnić więcej niż to, co widać na pierwszy rzut oka. Oględziny muszą być przeprowadzone z chirurgiczną precyzją i wrażliwością archeologa. Większość akt, które rzuciłyby odpowiednie światło na sprawę, została spalona – czy to przez samą zainteresowaną – czy po prostu rozpłynęły się we mgle mijających lat. Jedną z ważniejszych poszlak okazuje się okres dojrzewania. W moim przypadku to były te lata, kiedy okazywało się, że mogę być równie złośliwa, co łagodna, a rozdrażnienie mieszało się z płaczem i śmiechem. To był czas, kiedy miało się ochotę krzyczeć i skakać, bo to wszystko wyglądało jak wielka, cudowna, bajkowa przygoda. W drugiej chwili chciało się organizować wiece albo zamach stanu, bo rzeczywistość wydawała się absurdalna i brutalna. Ta przygoda trwa nadal, ale nabrała dużo poważniejszego charakteru. Sprawa jest niewyjaśniona, choć dowodów przybywa.

Już od czasów szkolnych towarzyszyła mi z tyłu głowy jedna myśl – jestem dziewczyną i to zobowiązuje.

Był to gorset, za którego sznurowanie było odpowiedzialne otoczenie – nauczyciele, ale też rówieśnicy, którzy przyglądając się dorosłym, odtwarzali pewne utarte schematy. Wychodziło na to, że najlepsze dziewczynki to te, które są uosobieniem spokoju, poezji i dobrych manier. Trudno mi było być taką w pełni, dlatego będąc nastolatką u progu gimnazjum, kiedy właśnie zagrożono mi obniżeniem oceny z zachowania, bo broniłam się siłą przed dokuczliwym kolegą, coś się we mnie burzyło. Gdzieś tam kiełkowała kobiecość, której daleko było do schludnego, czystego i uprasowanego mundurka.

Być kobietą to być człowiekiem z krwi i kości. Definiowanie nas jedynie poprzez piękno, niewinność, bezgraniczne poświęcenie to nie tylko mydlenie oczu całemu społeczeństwu, ale również klin wbity pomiędzy kobiety. Wszystkie one – te bardzo młode, te zagubione, te karierowiczki, te matki, te niezależne, te samotne, te starsze, te spełnione, te spragnione innego życia – wprowadza to pomiędzy nimi niezrozumienie i lęk przed byciem sobą – takimi kobietami jakimi są, z całym wachlarzem swoich emocji, marzeń i talentów. To konflikt wszystkich tych wielobarwnych odmian kobiecości, który upatruje rozwiązania w istnieniu jednej, wygładzonej formy. W próbach osiągniecia tej formy kończymy jako więźniowie cudzych oczekiwań. Wstydzimy się siebie i chowamy. Pogłębiamy własne niedowartościowanie, a ono przenosi się drogą kropelkową na młodsze pokolenie. Kiedy już uwierzymy w sfałszowany obraz kobiecości i przestaniemy ze sobą rozmawiać, przez co oddalimy się od siebie, możemy sobie wmawiać, że naszym problemem są mężczyźni. Możemy bawić się w walkę z patriarchalnymi wiatrakami, które bez wątpienia istnieją, ale nie będzie to dążenie do kobiecości. Największą walkę, którą musimy stoczyć jest ta z naszym odbiciem lustrzanym – drugą kobietą. Tylko poprzez bycie dla siebie i szacunek możemy ją wygrać. Dopiero stojąc ramię w ramię możemy pomyśleć o tym jak poradzić sobie z innymi problemami, których nie brakuje.

 

 

Agencja Informacyjna

Aleksandra Gawrońska

Agencja Informacyjna, Muzyczny Splot Słowa,11.03.2019,

 


 

Aleksandra Gawrońska – ostrołęczanka, studentka Akademii Muzycznej w Katowicach, poetka. Przejawia zamiłowanie do rzeczy ekstremalnych, ale bez problemu odnajduje się we wszelkich formach ciszy. Dla Agencji Informacyjnej pisze felietony w ramach cyklu “Muzyczny Splot Słowa”