Cyrk bez zwierząt
8 czerwca to Dzień Cyrku bez Zwierząt, ustanowienie którego ma zachęcać do sprzeciwiania się występom i tresurom zwierząt w cyrkach. Żyją one tam w złych warunkach, a do tego są tresowane do występów, które mają zadziwić publiczność.
Pierwszy cyrk powstał w Anglii w XVIII wieku. Największą świetnością cyrki cieszyły się na przełomie XIX i XX wieku. Pierwotne pokazy prowadzone przez Isaaca A. Van Amburgha były pełne brutalności wobec zwierząt. Mężczyzna na oczach widowni okładał łomem dzikie koty, natomiast przed występami głodził je, aby osłabione nie miały siły się przeciwstawić, co skutkowało posłusznym wykonywaniem jego poleceń.
Dzisiejsze widowiska zmieniły swój charakter i są bardziej przyjemne w odbiorze. 27 marca 2015 roku Komitet Psychologii Polskiej Akademii Nauk wydał uchwałę, w której jest zapisane, że „spektakle cyrkowe są pozbawione walorów edukacyjnych, a także potencjalnie szkodliwe dla procesu wychowywania młodych ludzi”.
Aktywiści troszczący się dobrostan i bezpieczeństwo zwierząt uważają, że ich los jest nadal zagrożony. W 2018 i 2019 roku zostały przeprowadzone inspekcje weterynaryjne w 15 cyrkach w Polsce, podczas których wykryto nieprawidłowości, m.in.: za mała powierzchnia klatek i wybiegów; brak dostępu do wody; zmiany skórne u zwierząt; brak odpowiedniej wentylacji; niezabezpieczone wybiegi dla zwierząt. Dane pochodzą z odpowiedzi Jana Ardanowskiego – Ministra Rolnictwa (2018-2020), na interpelację poselską posłanki Kamili Gasiuk-Pihowicz. Szef resortu, w swojej wypowiedzi, podkreślił, że metody tresury w cyrkach nie podlegają kontroli Powiatowej Inspekcji Weterynaryjnej.
W 2016 roku Stanisław Zalewski – prezes Związku Pracodawców Cyrku i Rozrywki, wystosował list do zielonogórskich radnych, którzy mieli wtedy głosować nad uchwałą zakazującą wjazdu do miasta cyrkom. W liście napisał m.in. o tym, że zwierzęta w polskich cyrkach są traktowane należycie, a współczesna tresura nie zawiera przemocy.
Profesor Andrzej Elżanowski, polski zoolog, odniósł się do słów Stanisława Zalewskiego: „Ogólnie dostępna wiedza o psychice i zachowaniach zwierząt dzikich, oraz mnożące się zeznania byłych treserów (np. Samuela Haddocka) i nagrania tresury (choćby słynnego Michaela Hackenbergera) dowodzą, że duże dzikie ssaki, takie jak słonie, lwy i tygrysy, są w młodym wieku brutalnie zmuszane biciem do posłuszeństwa. Twierdzenie, że „współczesna tresura opiera się na pozytywnych bodźcach, a nie systemie kar” jest „mydleniem oczu”. Same nagrody mogą być stosowane dopiero po „złamaniu” zwierzęcia przez bicie najbardziej bolesnych miejsc batem lub pałką”.
Cyrkowcy nie zgadzają się z zarzucanymi im czynami o złe traktowanie zwierząt. Agnieszka Pawłowska w swoim artykule na portalu www.noizz.pl przedstawiła ich stanowisko. Według pracowników cyrków, występy pozwalają na oglądanie dzikich zwierząt z bliska oraz poznanie ich zachowań. Podkreślają, że nie ma dowodów na brutalną tresurę w Polsce, a zdjęcia pokazywane przez protestujących „pochodzą z zagranicy i nie obrazują polskiej rzeczywistości”.