Miłosz Manasterski: Zły to ptak

 

“Zły to ptak, co własne gniazdo kala” – mówi przysłowie. Co prawda nie wiadomo czy odnosi się to też do ptaszyska, które poszło w świat. Moim zdaniem jednak są granice, których nie powinno się przekraczać.

Z pewnością inaczej uważa Krzysztof Leski, były dziennikarz TVP, który obecnie stał się recenzentem swojego niegdysiejszego pracodawcy. Z wywiadu, który udzielił dziennik.pl wynika, że codziennie ogląda główne wydanie programu „Wiadomości”, choć jak deklaruje nie płaci abonamentu ani za telewizję, ani za radio, ponieważ nie posiada urządzeń do ich odbioru. Pachnie hipokryzją, cóż robić, tego swądu coraz więcej.

Krzysztof Leski od dłuższego już czasu recenzuje telewizyjne „Wiadomości”. Nie pozostawia na nich suchej nitki. Wszystko jest złe, a co nie jest to też jest złe, bo służy złej sprawie. Uważa nawet, że TVP obecnie jest gorsza od tej, która była za komuny.

Cóż, każdy ma prawo do własnej oceny, choć moim zdaniem są tacy, którzy wszystko teraz porównują do komuny i wszystko okazuje się gorsze, w porównaniu ze słusznie minioną epoką.

Każdy ma prawo tęsknić za tym za czym chce.

Wydaje mi się jednak Krzysztof Leski cierpi na syndrom osieroconego pracownika, czyli osoby, która już nie jest związana z pracodawcą, ale dalej żyje firmowymi sprawami. Gdyby był w tym obiektywny, to może by to świadczyło o jego wielkiej identyfikacji z dawnym zakładem pracy. Jeśli natomiast tylko krytykuje, to obawiam się, że nie jest to już w porządku. Być może dla niego Telewizja Polska rzeczywiście jest tak zła. Jednak są tacy, którzy są z niej zadowoleni. Jemu osobiście bardziej podobają się programy informacyjne TVN. Cóż, o gustach trudno dyskutować.

Gdyby Krzysztof Leski dobrze pamiętał stan wojenny i PRL, wiedziałby, że wtedy nie miałby szansy na swoje ulubione programy w TVN i Polsacie, choć twórcy tych stacji, byli prominentnymi postaciami w czasach komuny.

To oczywiście wszystko polemika, z którą z pewnością Krzysztof Leski się nie zgodzi. Moim zdaniem utracił dystans do krytykowanej rzeczywistości.

Barierę dźwięku, a może i światła przekroczył nazywając dziennikarzy „Wiadomości TVP” „su KIN synami”, a jedną z reporterek nazwał „suką”.

To dowód, że w jego przypadku emocje zaślepiły mu umysł. Boleję nad tym i nad tym, że takich osób jest więcej.

 

Agencja InformacyjnaMiłosz Manasterski

Moje obserwatorium, Agencja Informacyjna, 23.08.2018