Tomasz Wybranowski

Tomasz Wybranowski: 11 listopada. Bez wstydu, ale z dumą

 

Wychodzi na to, że albo swoje i cudze “ktosie” przyprawiają nam “nazistowską gębę” bez jakiejkolwiek wiedzy i pojęcia, czym jest Marsz Niepodległości dla zwykłych ludzi. Dla tych którzy nie identyfikują się ani z tymi, co totalnie na lewo i na prawo (takich mniej więcej jak ja, a byłem na Marszu sześć razy), ale maja Polskę w sercu. Albo… (tutaj inteligentni sobie dopowiedzą).

Jeden z moich bliskich i ważnych Przyjaciół, z żalem pytał mnie, dlaczego chodzę na ten Marsz, bo przecież skrajna prawica, nazizm i faszyzm (sic! tak! Użył takich słów). Wtedy pokazałem mu fotografie z wielkimi transparentami, gdzie sierp i młot, oraz swastyka były przekreślone. A potem zapytałem go.

Jeśli na moim osiedlu ktoś popełni przestępstwo i kogoś zabije, to z racji toposu miejsca zamieszkania jestem mordercą?…

Tak się skłąda, że w latach 2005 – 2009, ani PiS ani PO przesadnie nie byli zainteresowani, aby Polaków skupić pod hasłem obchodów niepodległości.

A potem przyszedł ten przeklęty 2010.

Narodowcy wymyślili prostą rzecz, która porwała tłumy, nie dla popierania skrajnych idei, ale WRESZCIE możliwości zamanifestowania swojego przywiązania do święta niepodległości, barw narodowych i swojej przynależności narodowej, którą rządzący przed 2015 traktowali z pełną dozą, hmmm zażenowania, wstydu i czegoś gorszego.

Ale skoro sam premier Tusk w latatch 80. XX wieku stwierdził, że “polskość to nienormalność” (?).

Cały passus z wywiadu, którego Donald Tusk udzielił miesięcznikowi “Znak”, w 1987 roku:

„Polskość to nienormalność” – takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać, a zrzucić nie potrafię (nie chcę mimo wszystko?), wypaliły znamię i każą je z dumą obnosić. Więc staję się nienormalny, wypełniony do granic polskością, i tam, gdzie inni mówią człowiek, ja mówię Polak; gdzie inni mówią kultura, cywilizacja i pieniądz, ja krzyczę Bóg, Honor i Ojczyzna (wszystko koniecznie dużą literą); kiedy inni budują, kochają się i umierają, my walczymy, powstajemy i giniemy. I tylko w krótkich chwilach przerwy rozważamy nasz narodowy etos odrobinę krytyczniej, czytamy Brzozowskiego i Gombrowicza, stajemy się normalniejsi.”

Sam ludzi dzielę nie według poglądów, religii czy wyznawanych idei politycznych i życiowych, ale pewnego rozróżnienia na mądrych i dobrych, i tych drugich.

Ale jedno jest niezmienne – JESTEM PRZEDE WSZYSTKIM POLAKIEM. BEZ WSTYDU, ALE Z DUMĄ!!!!

I jeszcze jedno: koniec robienia chłopca do bicia i pośmiewiska z Polski i Polaków!

 

Agencja Informacyjna

Tomasz Wybranowski, Opinie, Agencja Informacyjna, 11.11.2018