Tajemnice rekordowych cen koni

 

Czy doszło do manipulowania cen na Pride of Poland? Wszystko wskazuje na to, że spektakularne wartości osiągane na słynnych licytacjach w Janowie Podlaskim były wynikiem wcześniej uzgadnianych tajnych umów i w rzeczywistości chodziło o inne świadczenia niż zakup koni.

Jak się dowiedziała Agencja Informacyjna, do Ministerstwa Rolnictwa oraz Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (KOWR) trafiły dokumenty, z których jasno wynika, że do 2015 roku „pompowano” rekordowe ceny na aukcji koni arabskich „Pride of Poland”, którą organizowała w tamtym okresie firma Polturf. Do opinii publicznej trafiała wyłącznie wiadomość o osiągniętej wysokiej cenie transakcji, bez informacji, że obejmuje ona nie tylko zakup konia, ale również szereg usług, czasem wartych więcej niż sam wylicytowany koń. Doskonałym przykładem jest sprzedaż na aukcji klaczy Ejrene ze Stadniny Koni Michałów w roku 2012 za 440.000 euro. Okazuje się, że umowę na sprzedaż tej klaczy ustalono wcześniej, a w ramach wymienionej kwoty zapewniono także: dzierżawę przez kupca czempionki świata Emandorii, pobranie od niej dwóch zarodków, rezygnację z wszelkich nagród pieniężnych w pokazach płatnych na rzecz dzierżawcy oraz pokrycie innej klaczy, należącej do dzierżawcy, najlepszym w tamtym czasie w Michałowie ogierem Ekstern.

Oznacza to, że przybita podczas aukcji suma za klacz Ejrene wynikała z umowy, nie zaś z przebiegu licytacji.

Ceny zarodków od klaczy tak wysokiej klasy jak Emandoria już wówczas oscylowały wokół sum od 100 do 250.000 euro za jeden, a nagroda za czempionat wygrany w Dubaju to nawet ok. 300.000 euro (klacz Emandoria w marcu 2018, uczestnicząc w płatnym pokazie na Bliskim Wschodzie, wygrała 25.000 euro za I miejsce w klasie i 250.000 za czempionat). Gdy weźmie się pod uwagę te kwoty, cena za klacz Ejrene nie wydaje się już tak imponująca, a można nawet stwierdzić, że była okazyjna.

Wygląda więc na to, że nie tylko opinia publiczna była wprowadzana w błąd podczas aukcji „Pride of Poland”, ale także inni potencjalni kupcy – a mianowicie ci, którzy nie mieli wiedzy o tym, że niektóre klacze były oferowane „w pakietach” i że to nie licytacja, lecz działania będące wynikiem poufnych porozumień z zarządami stadnin, decydowały w dużej mierze o możliwości zakupu oferowanego konia.

Tymczasem regulamin „Pride of Poland” mówi o równouprawnieniu podmiotów przystępujących do aukcji.

Skoro rekordowe ceny na aukcji bywały zwieńczeniem szerszych transakcji, związanych głównie z handlem zarodkami od najlepszych polskich klaczy arabskich, rodzą się pytania i wątpliwości także co do innych spektakularnych sprzedaży, których dokonano na oczach zgromadzonej publiczności oraz licznych dziennikarzy, np. klaczy: Pepita (1.400.000 euro w roku 2015), Piacolla (305.000 euro w roku 2014), Piacenza (475.000 euro w roku 2011), czy Fallada (465.000 euro w roku 2009).

„Szkodliwy proceder handlu embrionami był możliwy wyłącznie dzięki współdziałaniu prezesów spółek z nadzorem właścicielskim, który akceptował i wspomagał wyżej wymieniony czynności.”

– Czytamy w omawianym dokumencie.

W czasie, gdy dokonywano wspomnianych transakcji, szefami stadnin państwowych byli Marek Trela (Janów Podlaski) i Jerzy Białobok (Michałów), zaś z ramienia Agencji Nieruchomości Rolnych kolejne edycje aukcji „Pride of Poland” nadzorowała Anna Stojanowska.

Dwójka ostatnich, Anna Stojanowska i Jerzy Białobok, została przed kilkoma dniami powołana przez Ministra Rolnictwa do nowej rady ds. hodowli koni.

W świetle ujawnionych faktów, powstaje pytanie, jak rozumieć dokonane przez resort decyzje personalne?

Agencja InformacyjnaAgencja Informacyjna, Gospodarka /DEC/ 22.08.2018