ziimna wojna

Miłosz Manasterski: Nierozerwalni

 

Czy lepiej jest przeżyć kilka szczęśliwych tygodni z kimś kogo kochamy do obłędu, nawet jeśli przyjdzie nam za to zapłacić ogromną cenę? Czy lepiej jest nie kochać i takich kosztów nie ponosić? I czy tak naprawdę mamy w tej kwestii jakiś wybór?

Dzieło – jeśli jest rzeczywiście wartościowe – żyje swoim życiem, a próby uwikłania go w bieżącą politykę to ogromna pomyłka. “Zimna wojna” to film ponadczasowy, pokazujący destrukcyjną relację miłosną w pozbawionych nadziei czasach. Trzeba dużo wysiłku, żeby traktować tę opowieść jako doraźny, polityczny komentarz. Nawet jeśli w jakimś stopniu zabiega o to sam reżyser Paweł Pawlikowski.

Jako autor sam przekonałem się wiele razy, że tekst literacki, który idzie do czytelników ropozczyna swoje autonomiczne życie. Oczywiście autor może go komentować, tłumaczyć i rozjaśniać – najczęściej nic to nie zmiania. Odbiorca zobaczy to, co chce zobaczyć, przeczytać, usłyszeć. Nie mówię tu o autorskiej bezradności – chodzi o to, że jeśli napiszemy erotyk, nawet jak będziemy tłumaczyć później, że to wiersz patriotyczny, dla czytelnika nie będzie to miało większego znaczenia.

“Zimna wojna” jest pięknie nakręconym, lirycznym i poruszającym filmem o miłości. O miłości, nie o polityce.

Świetne, mroczne zdjęcia, wysmakowana muzyka, znakomici aktorzy (prócz głównych bohaterów zapamiętacie kreacje Agaty Kuleszy i Borysa Szyca). Cudowna muzyka z folkowym tłem i hipnotyzujący głos Joanny Kulig. Opowiadając o gorącym i głębokim uczuciu łączącym dwoje ludzi film przekazuje jednocześnie okrucieństwo i opresję czasów stalinowskich. To jeden z niewielu filmów polskich, które doskonale przybliżają bolesną historię PRL widzom europejskim. Widzom, który przyjdą obejrzeć love story a nie kolejny wschodnioeuropejski film o świecie zza żelaznej kurtyny. Wielki punkt dla twórców filmu, że znaleźli sposób narracji który dociera skuteczniej do zagranicznych odbiorców, niż obrazy tworzone z myślą o pokazywaniu niuansów historii albo opowiadające je z perspektywy politycznego czy zbrojnego oporu wobec komunizmu.

Tło historyczne dla tej opowieści nie jest przypadkowe.

W żadnym innym okresie historia związku bohaterów filmu nie miała by takiego rozwoju i przebiegu.

Gdyby nie komunizm bohaterowie Waldemar (Tomasz Kot) i Zula (Joanna Kulig) pochodzący z różnych środowisk prawdpodobnie w ogóle nie zetknęli by się ze sobą. On wykształcony muzyk – ona dziewczyna z nizin społecznych.  Połączy ich zespół pieśni i tańca “Mazurek”. A rozdzielić ich nic nie będzie w stanie…

Miłość w zniszczonym przez Hitlera i Stalina świecie jest dla bohaterów zbyt trudna. Dramatyzm ich położenia ujawnia się w obliczu okrucieństwa systemu, który za nic ma obywatela, jego uczucia i marzenia, potrzebę wolności twórczej i osobistej. “Zimna wojna” to Studium niegasnącej miłości w nieludzkim czasie. Opuszczania dla miłości swojej strefy komfortu i ucieczki do niej… Aby znów ją opuścić…

Wychodząc z kina widz może sobie zadać pytanie – co z tą miłością.

Czy lepiej jest przeżyć kilka szczęśliwych tygodni z kimś kogo kochamy do obłędu, nawet jeśli przyjdzie nam za to zapłacić ogromną cenę? Czy lepiej jest nie kochać i tej ceny nie płacić? I czy tak naprawdę mamy w tej kwestii jakiś wybór?

Warto obejrzeć “Zimną wojnę” nie szukając w niej żadnych politycznych kontekstów. Warto się nią zachwycić i wzruszyć losami bohaterów. I dobrze jest wyjść z kina i wrócić do Polski Anno Domini 2018. Polski, która zapewne nie wszystkim się podoba, Polski w której miłość nadal może być tragiczna i bolesna. Ale to już bez żadnego udziału Towarzysza Stalina.

„Zimna wojna” – oficjalny zwiastun

Agencja InformacyjnaAgencja Informacyjna, Miłosz Manasterski, 17.06.2018