Bob Dylan był w drodze do biura Alberta Grossmana, swojego menadżera, w piątek popołudniu, gdy 23 listopada, 1963 roku, gdy prezydent John F. Kennedy został zastrzelony w Dallas w Teksasie. Relacje telewizyjne oglądał razem z nim w jego biurze. O czym rozmawiali, poeta tego nie ujawnił. Był to szok nie tylko dla niego, ale i dla całej Ameryki, oczy całego świata były skierowane na to co się dzieje w Waszyngtonie.
Następnego dnia miał koncert w północnej części stanu New York w Ithaca lub Bufflo, (teraz, po latach, gdy to opowiadał nie pamiętał dokładnie gdzie ten koncert miał miejsce). Przygnębienie, rozpacz i niepewność dało się czuć w powietrzu, ale rząd Stanów Zjednoczonych nie zarządził żałoby ogólnonarodowej po zamordowaniu prezydenta. Później Dylan tłumaczył się, że nie mógł odwołać koncertu, a gdy wyszedł na scenę ku jego ogromnemu zdziwieniu sala była wypełniona po brzegi, frekwencja w 100 procentach.
Koncert rozpoczął balladą The Times They are A-Changin’, wtedy pomyślałem – dodał, jak mogłem rozpocząć tą piosenką oni mnie ukamienują. (Wow, how can I open with that song? I’ll get rocks thrown at me). Z tego co dalej mówił, to nie za bardzo rozumiał, co się wokół niego działo, co się wydarzyło, nawet nie wiedział, dlaczego publiczność to gorąco go przyjęła, oklaskom nie było końca. Nie wiedział dlaczego, co to może oznaczać, według niego zaszło jakieś nieporozumienie, bo zrobiono z niego kogoś, kim nie chciał być. Sam sobie zadawał pytanie; czy jestem zaangażowany politycznie, czy nie? Tego nie wiedział. Piosenki/ballady głośno mówiły, że tak, ale w jego głowie, on sam nie miał z nimi wiele wspólnego. Nie potrafił jednoznacznie określić siebie i swoje stanowisko.
And I couldn’t understand why they were clapping or why I wrote that song, even. And I couldn’t understand anything. For me, it was just insane. ( Nie rozumiałem dlaczego klaszczą, nawet tego, po co napisałem ten utwór. Niczego nie rozumiałem. Dla mnie to było szaleństwo).
Wygląda na to, że nie rozumiał tego co robił, dlaczego pisał to co pisał, i dlaczego ludziom to przedstawiał na scenie i to co robił tak bardzo im się podobało. Czy rzeczywiście to była prawda, że niczego nie rozumiał, czy to kolejna jego maska lub poza artysty, bo wciąż „udawał głupiego” co to nie wie, co się wokół niego dzieje, tego chyba nigdy się nie dowiemy. Sądząc jednak po jego słowach, robił coś czego nie rozumiał, ale wszyscy odbierali go wręcz przeciwnie, że jest bardzo, ale to bardzo świadomy tego co robi i pisze. Młodzi ludzie, jego publiczność podziwiała go i darzyła wielkim szacunkiem, jego koncerty i płyty zawsze cieszyły się dużym powodzeniem. On sam z tego co mówił nie wiedział, kiedy i jak i jakim sposobem napisał Blowin’ In The Wind jak i The Times They Are a-Changin’ , które stały się hymnami ludzi młodych, oni z nimi identyfikowali się tak samo jak aktywiści działający politycznie i na rzecz równouprawnień. Prawdę mówiąc ogromnie „dobrą robotę” w promowaniu jego twórczości robili mu inni wykonawcy jego piosenek/ ballad. Tacy jak Joan Baez, Peter Paul & Mary, Simon and Garfunkel, to oni i setki, jeśli nie tysiące innych wykonawców śpiewających jego utwory, to oni tworzyli otoczkę wojownika o zmiany/przemiany społeczno/politycznej w Ameryce, bez jego zgody i wiedzy.
[embedyt] https://www.youtube.com/watch?v=e7qQ6_RV4VQ[/embedyt]
Tak, to prawda, Dylan pisząc ballady wiedział i rozumiał dużo więcej niż jego odbiorca. Był/jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, stał się pożytecznym, stał się autorytetem moralnym, bo sformułował zbiorowe dążenia jego pokolenia. Narodził się mit/legenda bohatera/obrońcy przeciwstawiającego się porządkowi społecznemu, dyskredytującego panującą niesprawiedliwość społeczną, i jeszcze za to dobrze mu zapłacono.
Był chłonnym, na to wszystko co się wokół niego działo, zakochał się w dziewczynie, (Suze Rotolo), która stała się nie tylko jego miłością, ale i bardzo pożytecznym, przewodnikiem po świecie odrzuconych i dyskryminowanych. Przy niej budował/stwarzał siebie od podstaw a przy okazji zbudował świat, wcielił w życie pewne wartości, które wcale musiały być jego, ale w momencie w którym tworzył były jego, nadając im wymiar duchowy całemu pokoleniu. Przecież balladę o nie tak bardzo „głębokiej myśli intelektualnej” ale o temacie dotyczącym każdego w tamtym czasie, o wielkim wydźwięku jak The Times They Are a-Changin’ , która przeciągu kilku tygodni nabrała znaczeniu hymnu dla wielu ludzi, śpiewanego w wielu ważnych momentach dla Ameryki; na wiecach, na manifestacjach, zbiorowych protestach nie mógł napisać człowiek, który ma problemy z samym sobą. Słowa, ich znaczenie w tej balladzie uczyniły z Dylana przedstawiciela generacji ludzi, którzy są niespokojni/niecierpliwi, którzy zaczynają się burzyć/buntować. W szczególności sam tytuł nie tylko sugeruje, ale wręcz mówi: uważajcie starzy, jesteście dinozaurami, to co ceniliście/cenicie może być uznane przez nas (młodych) za mało ważne, lub zupełnie nieważne. Nie macie żadnych szans zatrzymać fali/powodzi która wszystko zmyje/zmiecie z powierzchni waszego świata.
The Times They Are A Changin’
W każdej z pięciu zwrotek ballady autor zwraca się do konkretnych osób; w pierwszej do wszystkich ludzi, gdziekolwiek oni by nie byli. W drugiej do pisarzy, krytyków, recenzentów, dziennikarzy, wszystkich tych co wieszczą piórem. W trzeciej do senatorów i kongresmenów, czyli władzy, mówi o tym dobitnie, aby ci, co sprawują władzę nie przeszkadzali, ani nie blokowali tych, co chcą zmian/przemian w kraju. W czwartej zwrotce zwraca się do matek i ojców i mówi im, by nie krytykowali tego, czego nie rozumieją. Oznacza to, że młodzi walczą o wolność, nie tylko kolorowych ludzi, ale i o wolność swoich rodziców, którzy patrzą na ich bunt/rebelię, ale niczego nie rozumieją. Czwarte przykazanie z Dekalogu mówi: „Czcij ojca twego i matkę twoją”, Dylan tego nie kwestionuje, ale twierdzi, że rodzice nie mają wpływu na to, jak ich dzieci rozumieją dzisiejszy świat, ani na to jaką obiorą swoją drogę życiową.
Dylan posługuje się Biblią, korzysta z niej, jest ona jego warsztatem poetyckim, z niej czerpie nie tylko swoją inspirację, ale dużo z niej cytuje lub parafrazuje. A w piątej, ostatniej do tych wszystkich, którzy teraz są ostatnimi, ale będą pierwszymi, co ma oznaczać, że wcześniej czy później zmiany się dokonają, i nic nie jest w stanie stanąć im na przeszkodzie.
Biblijny ton ballady; And the first one now // Will later the last, to nic innego niż powtórzenie tematu/motywu/ obrazu/ w celu stworzenia współczesnego sposobu mówienia, ale w tradycyjnym myśleniu o tym co w przyszłości się wydarzy. Żywe źródło inspiracji jakim jest Biblia, to nie jest żadne elitarne źródło, którego zrozumienie oparte jest na wykształceniu/ erudycji, tylko powszechne źródło tradycyjne/ludowe z którego inspiracje czerpią artyści od prawie dwóch tysięcy lat. Biblijne pierwsi będą ostatnimi, a ostatni pierwszymi, to nic innego niż Dylanowskie, nowe nadchodzące wielkimi krokami, można pomiędzy tymi dwoma zdaniami postawić znak równości. Te zbliżające się nowe to nie jest zerwaniem/odcięciem się od rodziców, władzy, tych co kształtują kulturalno-duchowe życie, czyli nauczycieli/wychowawców i przewodników duchowych. Nie jest to forma wypowiedzi posłuszeństwa a jedynie pokazanie niechęci do raz już powołanych/ustalonych autorytetów. Jednak przede wszystko, te zbliżające się nowe to chęć pokazania „starym”, że jest już nowe pokolenie/ludzie, którzy domagają się, aby traktować ich poważnie, bo oni na takie traktowanie w pełni zasługują. A po drugie, t o co „rodzicom” wydawało się słuszne, przestaje być „słuszne” w oczach dzieci, które nie godzą się na nieposzanowanie drugiego człowieka, tylko dlatego, że ma np. ciemny kolor skóry, albo nie chce brać udziału w wojnie. Tekst ballady pod względem literackim jest łatwy do interpretacji, autor nie stawia „pułapek poetyckich” nie ma w nim, ani wyszukanych metafor czy porównań, i nie pozwala na dowolne snucie interpretacji. Nie ma w niej odważnych /śmiałych skrótów myślowych, znajomość Biblii, Starego Testamentu i wszystko staje się jasne. Segregacja jest zła, niechrześcijańska i nieludzka, najwyższa czas, aby coś z nią zrobić. Stare przyzwyczajenia i nawyki akurat w tej sprawie powinny być zmienione i to jak najszybciej. Walka o wolność osobistą jest potrzebna każdemu, o tym jest ballada The Times They Are A-Changin’. Jest to ważna informacja, przeszłość w tym przypadku jest źródłem poznania Ameryki, ale przyszłość jest walka. Dylan jest buntownikiem idealistycznym, wierzy w siłę młodości, i przyjmuje postawę nonkonformistyczną wobec otaczającego go świata.
Nadchodzi nowe wielkimi krokami*
Podejdźcie tu ludzie,
Dokądkolwiek zmierzacie
I przyznajcie, że potopuNadszedł już czas
Pogódźcie się z tym,Był las nie było was
A jeśli czas jestDla was coś wart,
Bierzcie nogi za pas
Bo pójdziecie na dno jak głazNadchodzi nowe wielkimi krokami.
Podejdźcie pisarze, krytycy,
Prorokujący piórem sami
Otwórzcie szeroko oczySzansy drugiej nie dostaniecie
Trzymajcie język za zębami
Fortuna wciąż kołem się toczy
Nie nazywajcie niczegopo imieniu,
Bo ci co teraz przegrali,
W końcu jednak wygrali,Nadchodzi nowe wielkimi krokami.
Podejdźcie senatorowie, kongresmani
Proszę weźcie to pod uwagę
Nie wkładajcie nóg,Pomiędzy drzwi a futrynę,
Bo ten, co zostanie zraniony,Nic nie zyska na czasie
Bitwa już go nie dotyczy
To jest szaleństwo.
Wkrótce zadrżą ściany
Okna wypadną z ramami
Nadchodzi nowe wielkimi krokami.
Podejdźcie matki i ojcowie
Gdziekolwiek jesteście
I nie krytykujcie tegoCo nie mieści się wam w głowie
Wasze córki i synowieNie posłuchają się waszych rozkazów
Waszego myśleniaNadszedł czas
Zróbcie drogę dla nowego pokolenia.
Nic innego nie możecie zrobić,Nadchodzi nowe wielkimi krokami.
Linia, została wytoczona
Klątwa, rzucona
Dzisiaj powolny
Jutro rozpędzony
Teraźniejszość dzisiaj
Jutro przeszłość
Zarządzenia
Szybką bledną
Pierwsi dzisiaj
Będą jutro ostatni
Nadchodzi nowe wielkimi krokami.
*Bob Dylan Lyrics 1962-1985. (Strona 91).Published by Alfred A. Knoph, Inc. New York, 1998.
fragment większej całości
Adam Lizakowski
Agencja Informacyjna, Kultura, 23.02.2019
Żródła:
Wszystkie cytaty w języku angielskim jeśli nie ma podanych źródeł pochodzą z książki pt. Bob Dylan autorstwa Anthoniego Scanduto. Published by Publisher: Grosset & Dunlap; 1st edition (1971). ISBN-10: 0448020343.
Adam Lizakowski (ur. w Dzierżoniowie) – polsko-amerykański poeta, prozaik, tłumacz, laureat Międzynarodowej Nagrody Fundacji Władysława i Nelli Turzańskich (Canada, 2000) i Award World Poetry Day UNESCO (2008), Elma Stuckey Poetry Award (2010). Studiował na Columbia College Chicago – creative writing gdzie uzyskał tytuł Bacher of Arts. Studia ukończył z wyróżnieniem Cum Laude. Tytuł magistra (Master of Arts) otrzymał na prestiżowym chicagowskim uniwersytecie Northwestern University. Jest członkiem redakcji kwartalnika „TriQuarterly Online” wydawanego przez ten uniwersytet.
Był wydawcą kwartalnika „Dwa Końce Języka” w Chicago oraz redaktorem naczelnym miesięcznika „Razem” wydawanego w San Francisco. Przez wiele lat publikował w paryskiej „Kulturze”. Autor wielu książek poetyckich, m.in. „Poetyckiej Trylogii Sowiogórskiej”, „Legenda o poszukiwaniu ojczyzny” (2001), „Dzieci Gór Sowich” (2007), oraz „Pieszyckie łąki” (2010).
Adam Lizakowski to niestrudzony promotor polskiej kultury poza granicami kraju, założyciel i właściciel artystyczno-literackiej księgarni „Golden Bookstore” w Chicago, w której odbyło się w latach 1993-1998 ponad dwieście spotkań literacko-artystycznych. Za swoją pracę na rzecz ojczyzny został odznaczony Kawalerskim Krzyżem Orderu Zasługi RP przez Prezydenta RP. (2012).