Niemy film

 

Jeśli miałabym wybrać słowo, które ludzie mówią sobie za rzadko to na pewno nie byłoby to „kocham”. „Kochać” przypomina zmechacony sweter, z dziurami pod pachami cerowanymi po wielokroć. Daje pozorne ciepło, nie jest już zbyt ładny, przez co nie nosi się go z przyjemnością. Oversize’owy fatałaszek, w którym człowiek czuje się zaniedbany. To ta część garderoby, która wydaje się za ciężka, kiedy zlustrujesz cały zestaw wzrokiem. Ciężar ten można pomylić z odpowiedzialnością, jaka idzie za tym wyznaniem, ale może to być po prostu krępujący ruchy, dziurawy tekst. Dziurawy, bo zawiera podstawowe braki w pełnym jego znaczeniu. Zdecydowanie za rzadko używanym słowem jest proste „ufam”. Zaufanie zawsze było dla mnie najczystszą formą miłości. Miłości, która budzi największe obawy, ale która obdarowanego uskrzydla i prowadzi.

Zaufanie daje posiąść wiedzę, że nie jest się od spełniania oczekiwań innych, a już zwłaszcza jeśli chodzi o własne serce.

Jeśli przyjmiemy, że miłość jest zadana każdemu człowiekowi to wypełnienie zadanej roli to nie nieustanne staranie się o uczucia, które mylnie interpretuje się jako zapewnienie stałego kochania i uwznioślenia. Kieruję te słowa zwłaszcza do dziewczyn, które usilnie domagają się takiej formy potwierdzenia tego, że są wartościowe. Zawsze byłaś i jesteś godna najcieplejszego traktowania świata, ale nie jest twoim powołaniem sprowadzać życia do poszukiwań drugiego człowieka, który ci to uświadomi. Nie jesteś połówką, nie musisz wysyłać listu gończego za kimś, kto cię uzupełni, a kto podobno jest ci zapisany w gwiazdach. Wszystko, co ci potrzebne do miłości i samoakceptacji jaka z nią idzie, nosisz w kieszeni. Nieustanne staranie się, tańczenie jak ktoś ci zagra, godzi w to, co w tobie autentyczne i harmonijne. Miłość to nie haczyk, na jaki łapie się drugiego człowieka, by następnie kurczowo trzymać się jego w relacji, o którą upomina się najbliższe otoczenie. Nie jest to również pesymistyczne domniemywanie, że przeżyje się z kimś jakichś parę dobrych, korzystnych chwil, by zaraz, z odpowiednim bagażem doświadczeń, pogrążyć się w jakże twórczej samotności i dalszym wyczekiwaniu na perfekcję. Nie ma sensu trwać w mylnym przekonaniu, że moment pojawienia się kogoś wyprostuje cały nasz światopogląd i nada sens całemu jestestwu. Taka moc drzemie tylko w nas samych.

Miłość nie leży w kwestii wychowania.

Nie ma tu konkretnych zakazów i nakazów, nagród i nagan. Nie mówi się co wolno, a czego nie. Jej prawdziwe oblicze poznajemy w toku obserwacji. Nie zawsze jest ono klarowne, ale stanowi kapitał na całe życie. Na początku przypomina to niemy film. Słowa są tu zbędne. Widzimy zachowania, postawy, konkretną mimikę i gesty. Czujemy jaki ładunek emocjonalny niesie uśmiech, serdeczny ton, pocałunek, a jaki krzyk, uderzenie i płacz.

Podążamy za tym, co zaobserwujemy. Naśladujemy. Jesteśmy kalką tej miłości, która została nam przedstawiona w dzieciństwie. Nie znamy innego schematu. Tak kochamy. Tak się komunikujemy. Głęboko zakorzenione zachowania odbijają się na wszystkich aspektach życia.

 

Agencja Informacyjna

Aleksandra Gawrońska

Agencja Informacyjna, Opinie, 18.02.2019,