Schody Świętego Józefa

 

Tajemnicze schody, które zgodnie z prawami fizyki powinny były runąć. Zakonnice z Santa Fe były przekonane, że to sam Święty Józef wysłuchał ich modlitw i przybył im z pomocą lub przynajmniej przysłał im genialnego wykonawcę.

W Santa Fe (hiszp. Święta Wiara) stolicy stanu Nowy Meksyk (USA) znajduje się kaplica loretańska (Loretto Chapel Santa Fe), a w niej drewniane schody wiodące na chór. Mówi się o nich, że wykonał je sam Święty Józef.

Z historii wiemy, że budowę kaplicy sióstr loretanek rozpoczęto w 1872 r. Miała być ona miniaturą słynnej paryskiej Świętej Kaplicy. Po ukończeniu budowy okazało się, że architekt nie zaprojektował schodów prowadzących na chór. Teoretycznie schody można było dobudować, ale w praktyce ze względu na bardzo małe rozmiary kaplicy nikt nie chciał się tego podjąć. Wszyscy zapraszani specjaliści sugerowali, że w takich warunkach wejście na chór może odbywać się jedynie po drabinie. Siostry rozpoczęły nowennę do Świętego Józefa, który sam był cieślą, o pomoc w rozwiązaniu tej nieciekawej sytuacji. Święty Józef nie dał się długo prosić.

Ostatniego dnia nowenny do furty klasztornej zapukał niepozorny staruszek. Niewiele mówiąc, oświadczył że jest cieślą, że słyszał o kłopocie sióstr i chętnie im pomoże.

W ciągu kilku miesięcy tajemniczy cieśla zbudował schody, które uważane są za prawdziwe arcydzieło.

Schody są w kształcie spirali, pięknie wykonane i według praw fizyki  powinny były runąć chociażby pod ciężarem jednej osoby ponieważ nie zawierają żadnej centralnej podpory, słupa wokół którego by się wiły czy ściany na której by się wspierały. Do ich budowy nie użyto ani jednego gwoździa lub kleju (do spojeń staruszek użył jedynie drewnianych czopów).

 

Kolejny ciekawy fakt to liczba stopni – 33 – od razu kojarząca się z wiekiem Chrystusowym oraz sam budulec. Nie wiadomo skąd cieśla wziął drewno do wykonania swojego dzieła, na pewno takowe nie występuje w stanie Nowy Meksyk. Nie kupił go też u dostawcy w Santa Fe.

Dzisiejsi fachowcy są zgodni, nawet teraz, przy obecnym stanie wiedzy, przy zastosowaniu nowoczesnych narzędzi czy specjalistycznych programów można by pokusić się o wybudowanie podobnej konstrukcji z innych materiałów (stal, żelbet) ale z drewna, bez użycia gwoździ, kleju czy odpowiednich wzmocnień stalowych wykonanie podobnych schodów jest niemal niemożliwe.

Ostatecznie po wykonaniu pracy rzemieślnik nagle zniknął, nie czekając na wynagrodzenie.

Oryginalne schody nie miały poręczy, dopiero dziesięć lat później dobudował ją inny cieśla Phillip August Hesch.

Zakonnice z Santa Fe były przekonane, że to sam Święty Józef wysłuchał ich modlitw i przybył im z pomocą lub przynajmniej przysłał im genialnego wykonawcę. A schody, które przez wiele lat służyły zakonnicom, stoją do dziś. W latach siedemdziesiątych minionego wieku odgrodzono je i przeznaczono do zwiedzania jako przykład wybitnej sztuki ciesielskiej.

 

Agencja Informacyjna

 

o. Tomasz Stachoń, Agencja Informacyjna, Kultura  21.01.19